Przekroczywszy Pilicę, Zieliński z Orłowskim ruszyli do Inowłodza, a mając za sobą nieprzyjaciela, zwrócili się do Studzianny, stamtąd do Woli Tarnowskiej, gdzie dla braku amunicyi Zieliński rozpuścił piechotę, ukrywszy broń, a obaj dowódcy ruszyli z jazdą w powiat brzeziński. Pod Gałkowem zrana zaatakowała ich 1 rota piechoty, 60 kozaków i pół szwadronu huzarów. Piechota moskiewska poczęła razić ich silnym ogniem z lasu. Rozwinąwszy część jazdy w łańcuch flankierów, reszcie rozkazał Zieliński cofać się, przypuszczając, że atakujący są tylko przednią strażą większej kolumny. Po półtoragodzinnem odstrzeliwaniu się w marszu dotarł do Skoszew.