Rozbite oddziały Leneizy i Cichorskiego ruszyły w powiat hpnowski, niesprzyjający powstaniu jako przepełniony kolonistami niemieckimi i nie po siadający w danej chwili żadnego oddziału powstaikzego. Wnet więc wróciły w to samo miejsce, gdzie co dopiero doznały porażki, aby ponownie ponieść klęskę. Trzy kolumny równocześnie wyruszyły przeciw uszczuplonemu gałomińską rozsypką oddziałowi: z Sierpca, Lipna i Mławy i tniędzy Stokiem a Osówką, na lewym brzegu Dzialdówki przyszło do krwawej rozprawy. Siły moskiewskie, pod glównem dowództwem podpułkownika Dobrowolskiego miały wynosić do 1500 (?) ludzi. Nieustraszony major Leneizo i kapitan Gasztowtt poprowadzili garstkę swą na bój tak nierówny. Żołnierze bili się z odwagą choć z przeświadczeniem o niższości sił swoich. Nic ich zachwiać nie mogło dopóki widzieli na czele dzielnego Leneizę, który przez kilkanaście dni dowództwa potrafił ich przywiązać do siebie i natchnąć ufnością prawie bez granic. Również waleczny Gasztowtt zawsze na przedzie zachęcał do boju głosem i czynetn. Lecz niestety nieustraszony Gasztowtt, powaliwszy kilku moskali, sam padł śmiertelnie ugodzony (przewieziony do Ciborza pod Lidzbarkiem, zmarł tamże 19. 11.), poległ także dzielny Leneiza i zamieszanie wdarło się w szeregi. Dzięki jednakże poświęceniu się pozostałych oficerów, oddział po 4-ro godzinnej walce nie poszedł w rozsypkę lecz w porządku zdołał się przebić i cofnąć. — Oprócz Gasztowtta, Żmndzina z matki Francuzki i dowódcy oddziału Leneizy, padli jeszcze oficerowie: Potkański z Rawskiego, Zawadzki z Lipnowskiego i pełen nadziei szeregowiec Bolewski, syn urzędnika a synowiec oficera tegoż nazwiska z r. 18.31. Razein poległo 31. Ranionych cofnęło się wraz z resztą 9 między nimi porucznik Kosso, który w tym boju 3 moskali własną ręką trupem położył. Do niewoli dostało się 26, między nimi ciężko ranny Cielecki, którego stracono 14. listopada w Prasnyszit. — Niedobitki oddziałków uszły częścią ku Skrwilnu, dokąd za nimi wyruszył pułkownik Dryzen.