W nocy z 19. na 20. października, stojąc na czele nowo utworzonego oddziału, liczącego 500 piechoty i 150 jazdy, pułkownik Czachowski przeprowadził go do Królestwa, zwyciężając opór stawiony przez straż graniczną austryacką. W Rybnicy czekali już w dogodnej pozycyi moskale, zawiadomieni przez oficera austryackiego Martynowicza o wkroczeniu oddziału. Wchodzące do wsi oddziały przyjęte zostały rzęsistym ogniem. Mimo niespodzianego ataku, oddziały szybko sformowane przez kapitanów Popowskiego i Rosnera (Różę), z bagnetem w ręku rzuciły się na moskali, a wyparłszy ich z dogodnej, dominującej pozycyi, po półtoragodzinnej walce, zmusiły do bezładnej ucieczki. Zwycięstwo to kosztujące moskali 40 zabitych (z których tylko 13 zostawili na placu, resztę zabierając ze sobą) 1 tyluż prawie rannych, wyłącznie prawie spowodowała piechota Rosnera, kawalerya bowiem rotmistrza Prędowskiego, zostająca pod dowództwem Czachowskiego, zaraz na początku walki odłączyła się celem zajęcia nieprzyjacielowi tyłów i doszła do Klimontowa, a w boju udziału nie brała. Nie mniej major Liwocz, któremu zdał Czachowski dowództwo, nie mógł brać udziału w bitwie, gdyż w czasie walki odciętym został z 30 ludźmi. W potyczce tej poległ dzielny kapitan ksiądz (?) Wojciech Wieniawa, prowadząc do boju kosynierów oraz porucznik jego Jezierski.