Wysławszy naprzód na punkt zborny wszystkich oddziałów „Dzieci warszawskich" do Młochowa jeden pluton pod dowództwem porucznika Baczewskiego, a po jednym do Rudy Guzowskiej, Pruszkowa i Radziwiłłowa, z resztą oddziału ruszył Pawełek na Grodzisk, gdzie stały 2 roty piechoty i secma kozaków. Cicho i w porządku przejechali powstańcy przez miasto i podsunęli się pod dom zajmowany przez kozaków. Na odgłos strzału, którym porucznik Smoliński położył pikietę, warty przy szosie kolejowej i koło koszar odpowiedziały strzałami i w jednej chwili cały garnizon stanął na nogach. Piechota, zamknąwszy się w koszarach, oczekiwała ataku, a kozacy poczęli strzelać przez okna, dach i drzwi stajni, lecz nikogo nie zranili, powstańcy natomiast zabili kilku kozaków, wracających na odgłos walki z karczem. Gąsowski, obawiając się ataku piechoty, której nie mógłby sprostać wobec niemożliwości rozwinięcia kawaleryi we wąskich uliczkach miasteczka, dał hasło do odwrotu i przez Radoń i Książenice ruszył oddział w porządku do Młochowa.