Rozbity pod Młochowem Krasnow, otrzymawszy z Warszawy posiłki w sile seciny kozaków i 2 szwadronów huzarów pod dowództwem podpułkownika Leonowa, puścił się przez Prażmów, Pieczyska, Chojnowską Wolę, Żelazną i Ostrołękę za jazdą Żychlińskiego. Gąsowski mając awans przed moskalami, przeprawił się przez Pilicę i ruszył ku Wiśle, aby się przeprawić w Lubelskie. Atoli zaledwie awangarda weszła do Magnuszewa, już moskale byli za nią i rozwijając się w tyraliery rozpoczęli ogień mimo dalekiej odległości. Nie było już czasu myśleć o przeprawie przez Wisłę. Pawełek polecił więc Sokołowskiemu z 2-ma plutonami pozostać przed miastem i powstrzymywać nieprzyjaciela wolną rejteradą, a sam z resztą oddziału kłusem przebiegłszy przez miasto, zajął prawe wzgórza pod lasem, oczekując Sokołowskiego, który strzelając, zwolna cofał się ku niemu. Widząc to moskale wysłali część jazdy do lasu, chcąc powstańcom zająć tyły, lecz Pawełek uderzył na nich i po krótkiej utarczce zmusił do odwrotu, poczem połączywszy się ze Sokołowskim, wszedł w las, mając tylko 2 zabitych i 4 rannych. Moskale nie będąc dokładnie powiadomieni o siłach oddziału, nie ścigali go już i dopiero po 4 godzinach, wzmocnieni świeżemi siłami piechoty i kozaków, postanowili dążyć za Pawełkiem. Otaczany z trzech stron w trójkącie, który tworzy Wisła z uchodzącą tutaj do niej Pilicą, o 11. w nocy puścił się Pawełek ku Pilicy, którą przebyto wpław, a nad ranem pod Konarami przeprawił się oddział przez Wisłę, moskale zaś dopiero o 3. z rana spostrzegłszy zniknięcie oddziału, zaniechali pościgu, dowiedziawszy się, że Gąsowski przeszedł w Lubelskie.