Przeciw stojącemu pod Ociesękami Bosakowi szły od strony Cisowa 3 roty piechoty z dwoma działami i pół seciny kozaków. Jenerał, poleciwszy pułkownikowi Chmieleńskiemu ściągnąć będące w pobliżu 2 kompanie piechoty i dodawszy do nich 50 dragonów na pieszo, zostawić je pod dowództwem majora Bogdana, — w odległości trzech wiorst przeciw zbliżającemu się nieprzyjacielowi wyprawił jazdę, prócz zatrzymanych jako eskortę 50 ludzi, ku Rembowu. Strzelcy kapitana Tylmana, po silnym i żwawym ogniu rzucili się na bagnety, przyczem zabrali moskalom 24 karabiny. Po godzinnym boju, w którym nieprzyjaciel poniósł wielkie straty, nakazał Bosak odwrót ku Rembowu z powodu zbliżania się posiłków moskalom w sile 3 rot piechoty.
W czasie tego odwrotu moskale, którzy zostali na miejscu, zaatakowani zostali przez 3. kompanię oddziału majora Rudowskiego, pod tegoż osobistem dowództwem, który na odgłos strzałów pospieszył na plac boju i niespodzianie uderzył z tyłu na moskali, zadał im poważne straty i zmusił do cofnięcia się. Straty moskali w ogólności wynosiły w zabitych i rannych około 80 ludzi. Po stronie polskiej poległo 20, a rannych było 17. W pomyślnym tym dla piechoty boju, poniósł oddział nieodżałowaną stratę w osobie kapitana Tylmana, uważanego przez Chmieleńskiego, nacz. sił zbrojnych woj. krakowskiego, za jednego z najdzielniejszych dowódców kompanii.
Po skończonym boju skoncentrowane kompanie powróciły na swoje stanowiska, Bosak natomiast, dowiedziawszy się o marszu 12 rot od Kielc, Kunowa i Opatowa ku lasom szczecińskim, ruszył ku Chmielnikowi. — W potyczce pod Ociesękami raniono pod Bosakiem dwa konie.