Dążąc z Iłży ku górom Świętokrzyskim stanął Rębaiło, dnia 19. stycznia na Ostrych Górkach o 4 km. na północ.-zachód od Radkowie. Tymczasem z Iłży szykowało się na niego 14 rot i tyleż stało w Bodzentynie. Żołnierz nie zdążył jeszcze odpocząć po trudach walk i marszów, gdy następnego dnia w czasie gotowania pożywienia, nagle o godzinie 10 'h. z rana zaatakowany został przez kolumny Alenicza. Gwałtowny i nagły atak uniemożliwił Kalicie działanie wszelkimi oddziałami, rozkazał więc Rębaiło, by kapitani operowali swojemi kompaniami, każdy osobno, sam zaś, z rewolwerem w ręku podsunął się wraz z adjutantem i trębaczem tylko na 10 kroków przed najbliższą kolumnę moskiewską. Adjutant padł, a Rębaiło, na wołanie kapitana Jagielskiego, spostrzegł dopiero teraz, że sam był tylko z trębaczem, ale kompanii swej nie miał za sobą. Udało mu się jednak szczęśliwie cofnąć się w wąwóz, gdzie z kilkunastu ludźmi odstrzeliwał się ścigającym go moskalom. W ten sposób trwała walka tylko godzinę, w której każda kompania działała osobno. Moskale, nie zdając sobie sprawy z tego, co się dzieje, mając 7 rot piechoty i 200 konnicy, przeciw sobie zaś 600 i kilkudziesięciu powstańców, zatrąbili na odwrót.
Polacy stracili 8 szeregowych zabitych, 7 rannych, a prócz tego poległ kapitan kosynierów, adjutant zaś Rębaiły, Leon, został ranny. Moskali poległo 2 oficerów, których w Bodzentynie pochowali, a 5 zabitych i 12 rannych przywieźli do wsi.
Na drugi dzień Rębaiło zebrał swój oddział, w którym brakło 100 ludzi, i ci jednak znaleźli się również niebawem, tak, że R. miał 23. 1. 64. znowu oddział w komplecie.