Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Lejno 7.07.1863

Id
1343
Data
7.07.1863
Miejsce
Lejno
Region
Podlaskie
Zdjęcie
brak
Inne nazwy
brak
Artykuł
brak
Opis
Chwilowe starcie partii Jankowskiego. Moskale zaatakowali podczas posiłku, lecz powstańcy skutecznie odskoczyli.

[Relacja Józefa Seweryna Liniewskiego]
Dnia 7 lipca, rankiem, przymaszerował z partią Jankowski do Lejna (…). Partia rozłożyła się na obszernym dziedzińcu. Furmanki, których powstańcy zawsze mnóstwo za sobą prowadzili, także na dziedzińcu rozłożone, starszyzna odpoczywa na piernatach, poduszkach, siennikach, łóżkach, kanapach, słowem, co tylko dało się wydobyć, tak, że wszystkie osiem pokoi zalęgnięte śpiącymi. Nad rzeką zarżnięto dwa woły, rozłożono gotowanie (…). Stodoła w Lejnie wysoka, z której całą okolicę widać o kilka wiorst dokoła. Na stodole jako wideta siedzi włościani mający dać wiadomość o ruchu, gdyby jaki spostrzegł. Godzina 10 rano. Chłop ze stodoły woła, że za Zienkami widać tuman kurzu i zdaje się, że to wojsko idzie (…). Wszystko wypada na dziedziniec. Komenda: „do broni”. Wojsko się zrywa, furmanki tłoczą się w bramę na gościniec, który ponad dworem przechodzi do wsi (…). Ja stoję w oknie. Na łące o jakieś dwieście sążni od dworu na linii Zienek, kosi kilkunastu kosiarzy. Nadjeżdża kilkadziesiąt kozaków, za każdym kozakiem piechur na koniu i tylko minęli kosiarzy rozsypali się piechury w tyraliery i palą do powstańców wyciągających z dziedzińca. Kozactwo także rozsypane po stawisku daje ognia. Wkrótce nadbiega reszta ruskiej piechoty i maszeruje dwie armaty z asekuracją. Wprost dworu na gościńcu jest wzgórze – na tym armaty stają. Powstańcy śpiesznie uchodzili za wieś, a Moskale, rozciągnięci w łańcuch, strzelając postępowali. Kul kilka utkwiło w domu i budynkach. Z powstańców nikogo nie raniono (…). Armaty nie strzelając ruszyły gościńcem i koło dworu przeszły prawie nie wstępując. Tylko jeden z powstańców, nie słysząc alarmu, spał spokojnie pod sztachetami ogrodu. Dopiero nadjeżdżający kozacy dzidami go obudzili. Zerwał się i przez sztachety przeskoczył i uciekał poza mój dom. Zanim kozacy dojechali do bramy, on się odsadził, a chociaż piechury dali do niego kilka strzałów, ale nieszkodliwie. Biegli za nim. U mnie za domem była altana w ogrodzie, w której mój ojciec rano modląc się zostawił książkę. Dwaj piechury goniące spostrzegłszy to, zapewne myśląc, że to coś ważnego, rzucili się do książki, a powstaniec tymczasem dopadł tyczkowego grochu, także będącego za domem i tam go Moskwa nie dogoniła i ocalał, tylko był parę razy pikami kolnięty. Odesłałem go do Milanowa, do szpitala, gdzie wyzdrowiał i potem z partiami był u mnie kilka razy (…)
Uwagi
brak
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)