Zrejterowawszy z pod Skromowskiej Woli, Marecki odsądził się na południe, a wymykając się obłowom moskiewskim, dnia 24. 1. o świcie przybył, po 48-godzinnem forsownym marszu, w 60 koni do Chłaniowa, gdzie zastawszy garść kozaków, przepędził ich do Wierzbicy i stanął o 3 km. opodal w Sucholipiu ze strasznie pomęczonymi ludźmi i końmi. Zaledwie oddział rozlokował się w zabudowaniach folwarcznych, a powstańcy zabierali się do odpoczynku, jedna z kolumn moskiewskich, dow. przez majora Kuzimowa, krążąca za Rylskim, natknęła się na pikietę powstańczą. Moskali było kilka rot, szwadron dragonów i secina kozaków. Na odgłos „do broni" zrywano się coprędzej, lecz zmęczenie i niewywczas opóźniło wyjście ze stajni, a moskale tymczasem gęstym poczęli sypać ogniem. Zamieszanie i popłoch wszczął się wśród garstki powstańców i kto mógł i jak mógł, uchodził. Pełen poświęcenia waleczny Marecki, po dzielnej obronie, legł ciężko ranny, nie mogąc ratować się ucieczką z powodu tchórzostwa sztabu i ordynansa, który pierwszy wraz z koniem umknął. Prócz Mareckiego, który wzięty do niewoli, w kilka godzin po tem wyzionął ducha, obrabowany poprzednio z kosztowności przez sołdatów do spółki z oficerem, poległo jeszcze czterech, do niewoli dostało się 11, w tem 5 rannych, a 2 spalili moskale w zabudowaniach, które wraz z całym inwentarzem puścili z dymem.