Gdy starania Ślepowicza sformowania na nowo oddziału dzieci warszawskich nie odniosły skutku, zdał dowództwo Gąsowskiemu i opuścił Królestwo. Pawełek, zorganizowawszy jazdę, rzucał się, tropiony wciąż przez nieprzyjaciela, to w Radomskie, to w Lubelskie, to w Warszawskie. Dnia 9. lutego wreszcie wyruszył z okolic Piaseczna, mając około 220 ludzi, w tem nieco jazdy, w Radomskie, w celu połączenia się z Malinowskim, który z dosyć silnym oddziałem po Michalskim, operując w lasach kozienickich, kilka razy niepokoił załogę Zwolema. Wysłany za Pawełkiem Zankisow po kikudniowym pościgu, dopędził go w Lipie pod Głowaczewem i nad ranem 15. lutego zaatakował zmęczony oddział w 140 kozaków i pluton strzelców, który sprowadził sobie na po
moc ze Zwolenia i odciął od lasu. Atak kozaków zrazu odparto, lecz nie wytrzymano naporu piechoty. Mimo, że piechota powstańcza, rozwinąwszy łańcuch tyralierski, broniła się zażarcie, Zankisow rozbił ją zupełnie. Jazda, ścigana na przestrzeni 25 wiorst, uległa temuż losowi. Zaledwie 76 zdołało się ocalić. Zabitych było przeszło 40, w tem porucznik Ślepowicz Józef, brat majora, rannych 87, a wziętych do niewoli 14, wśród nich niejaki Wilkoszewski, uważany przez moskali za jednego z dowódców. Po stronie moskiewskiej poległ uriadnik Okołów, rannych miało być tylko 10, między nimi Zankisow. — Resztki oddziału zaczęły pojedynczo przedzierać się za kordon.