Ledwo za Jełowieckim reszta oddziału Budziszewskiego przybyła po Ciążnia, gdy pikiety zawiadomiły o zbliżaniu się 2 kolumn nieprzyjacielskich : z Pyzdr w sile 1 roty piechoty i pół seciny kozaków, i ze Słupcy w sile tyluż piechoty i 30 kozaków. Nie chcąc walczyć z przewagą piechoty, ruszył Budziszewski ku Lądkowi, lecz już pod Ratyniem dopędziła go kolumna pyzderska. Budziszewski sformował oddział, lecz szarża z powodu znajdujących się po obu stronach drogi bagien była w tem miejscu niepodobna. Wobec tego dwa plutony, zsiadłszy z koni, raziły nieprzyjaciela z karabinków, zasłaniając odwrót reszcie szwadronu. Widząc jednak, że celne strzały piechoty moskiewskiej znacznie przerzedzają szeregi powstańcze, i że oddział słupecki już przybył swoim w pomoc, i ukośnie do prawego skrzydła powstańczego w tyraliery się rozwinął, nakazał Budziszewski odwrót przez Golinę i Głodowo. Ścigany przez kozaków i pędzącą za nimi na podwodach piechotę, pod Tokarkami zagrożony został przez dwa świeże szwadrony huzarów ze Słupcy i Kleczewa, wzmocnione piechotą ze Ślesina, razem mając przeciw sobie 4 i pół roty piechoty i 3 szwadrony jazdy. Dzięki odwadze Jełowieckiego, który w dwumilowej rejteradzie zasłaniał odwrót oddziału, przesunął się Budziszewski między dwoma szwadronami moskali ze stratą 10 zabitych i rannych oraz konia, na którym siedział.