W okolicy Garwolina ostatni raz miało posłużyć szczęście garstce niedobitków a moskale swoich rannych na kilku (11 ?) podwodach odstawiali do Garwolina. 29. 12. 64. Przewuźki, P., ob. bialski, 6 km. płd.-zch. od Sokołowa. Przez cały rok 1864, w chwili gdy już nigdzie powstania nie było, ks. Stanisław Brzózka dowodził konnym oddziałem 40 ludzi z którym ukrywał się stale w lasach łukowskich w pośrodku tzw. "błot Jackich" na wysepce — złączonej wązkiem przejściem z twardym brzegiem błota pokrytego zawsze wodą.
Raz po raz wyruszał na wyprawę, ukazując się to tu, to tam. I tak w połowie czerwca podsunął się o pół mili pod Siedlce, w nocy na 1. lipca widziano go z całym oddziałkiem w Drążgowie nad Wieprzem, aż 19. października wykryto jego schronienie i urządzono wyprawę na zatwardziałego partyzanta. Wyruszył z Warszawy Zankisów i znalazł schronienie — ale już opróżnione przez powstańców. Rozpoczęła się obława w całem Siedleckiem i wreszcie wychwytano większą część oddziałku.
Przy ks. Brzózce zostało czterech towarzyszy. Z garstką tą nocował Brzózka z 28. na 29. grudnia we wsi szlacheckiej Przewuźkach w zagrodzie Adama Przewuskiego. Tutaj wyśledził ks. Brzózkę i otoczył zagrodę porucznik rewelskiego pułku Tołmasow z 35 kozakami i 11 żołnierzami.
Kozacy znaleźli powstańców ukrytych w szopie. Wykryci dali ognia do moskali, jednego, Popowa, zranili kolbą i wypadłszy z szopy uszli do pobliskiego lasu. Tolmasow spostrzegłszy ucieczkę, rzucił się za uchodzącymi, lecz raniony w bok, padł na ziemię. Podoficer Dembczanko ścigał dalej uchodzących, zabił dwóch, lecz Brzózka ocalał.[Ziel.]