Z Chorzel ruszył Kolbe z oddziałkiem swoim nieliczącym 100 ludzi na Janów i przepędził objeszczyków za kordon, przyprawiwszy ich o stratę kilku ludzi. Odbiwszy kilka sztuk broni i zrównawszy z ziemią dom kapitana straży granicznej, znanego z zaciętości przeciw Polakom, cofnął się, podczas gdy moskale wrócili w towarzystwie żandarmów pruskich.