Oddział powstańczy studentów z Instytutu Politechnicznego z Puław (wśród których znajdował się Adam Chmielowski, późniejszy brat Albert, wraz z grupą włościan ścigany przez carskie wojsko, przemieszczał się od Kazimierza Dolnego w kierunku Sandomierza. Dnia 08.02.1863 oddział "Puławiaków" Leona Frankowskiego, prowadzony przez A.Zdanowicza, zmuszony został do przyjęcia bitwy na wzgórzach w Słupczy. Po krótkim oporze, gdy Zdanowicz uciekł z pola bitwy oddział poszedł w rozsypkę, a walka zakończyła się całkowitą klęską powstańców. Pochowani zostali na cmentarzu w Górach Wysokich. Mogiła znajduje się tam po dziś dzień.[Kowalczyk J., Powstańcze mogiły z lat 1863-64, w: Świętokrzyskie, wydanie specjalne 22.stycznia.1863, Woj. Bibl. Publ. Kielce]
Akt zgonu 28 mężczyzn w bitwie pod Słupczą
[Zieliński]
Uchodząc przed Miednikowem ku Sandomierzowi, aby połączyć się z tamtejszym oddziałem, Zdanowicz dopadnięty został przez nieprzyjaciela pod Słupczą, gdzie oddział, zająwszy budynki i wzgórza, krótki stawiwszy opór, poszedł w rozsypkę. Zdanowicz, zostawiając oddział na łasce Bożej, uciekł z pod Sandomierza i w kilka dni później, t. j. 13. 2. oddał się dobrowolnie w ręce nacz. woj. lubelskiego generała Chruszczewa. (Zesłano go później na Sybir, gdzie zmarł). Wśród rannych znajdował się i Frankowski, którego moskale pojmali w szpitalu w Sandomierzu i wyleczywszy, powiesili w Lublinie. Rozbitków wprowadził do Sandomierza Ulatowski. Straty w ludziach pod Słupczą wynosiły 75 zabitych, rannych i pojmanych.
[Koseła Roman, W Sandomierzu po klęsce pod Słupczą]
Po zabraniu w d. 24.1. pod Kurowem furgonu pocztowego i gotówki około 48.000 rb. pułkownik Miednikow, mając kozaków i 3 roty piechoty, zaczął /Puławiaków/ naciskać. Frankowski wtedy przeprawia się przez Wisłę, aby podążyć do Wąchocka, jednak wieść o porażce Langiewicza zmusza Frankowskiego do skierowania się ku południowi. Może Puławiacy potrafiliby wycofać się bez strat do Sandomierza, gdyż moskale nie bardzo napierali na nich, gdyby nie zdrada jednego z chłopów wsi sąsiedniej ze Słupczą, gdzie powstańcy rozłożyli się obozem: chłop ten, ułakomiwszy się na pieniądze, zawiadomił dowództwo wojsk rosyjskich, że można z boku zaatakować niespodziewających się niczego Puławiaków, oraz podjął się przeprowadzić moskali. Było to w d. 8.II. Wobec obejścia z lewego skrzydła przez kozaków Puławiacy dłuższego uporu w Słupczy i Dwikozach nie stawiali i w nieładzie zaczęli cofać się do Sandomierza, będąc ciągle ostrzeliwani przez moskali. W czasie odwrotu Frankowski miał być (według ustnych relacyj świadków ówczesnych wydarzeń) na polach mokoszyńskich ciężko ranny. Złożono go chwilowo w dworku p. Kamockich, skąd po prowizorycznem opatrzeniu ran powieziono go do Sandomierza i spodziewając się, że może uda się go ukryć na pewien czas, a potem przeprawić za Wisłę, ulokowano go w domu p. Strużyńskich. Pobyt jego tutaj nie trwał długo, może dwie trzy godziny: werbel bębnów moskiewskich, bijących do ataku, i strzały karabinowe, skierowane na klasztor benedyktynek, bramę Opatowską i dworek p. Strużyńskich wskazywały, że atak na Sandomierz tędy właśnie będzie prowadzony. Więc pod strzałami przeniesiono Frankowskiego do szpitala. Przeprawić go przez Wisłę nie można już było: od Pieprzówek przez Bykowiec ku dzisiejszemu mostowi kołowemu i dawnemu portowi spieszyli kozacy, chcąc odciąć Puławiakom odwrót na prawy brzeg Wisły; dlaczego nie wywieziono go ku Koprzywnicy lub w doły Radoszkowskie, gdzie bardzo wielu powstańców ukryło się po bitwie, nie wiadomo, — może stracono głowę, może stan zdrowia rannego na to nie pozwalał, a może spodziewano się, że mimo wszystko uda się go ukryć, — dość, że Frankowski znalazł się w szpitalu Św. Ducha, gdzie wpadł w ręce moskali. Stąd po wyleczeniu z ran wywieziono go do Lublina, gdzie w 16.VI. 1863 stracono na szubienicy.