Oddział w Księstwie świeżo zorganizowany pod dowództwem pułkownika Antoniego Garczyńskiego, liczący 240 strzelców i 30 ułanów, dowodzonych przez Jana Glogiera, połączył się dnia 1. marca wieczorem, po starciu Mielęckiego pod Biniszewem, z tymże oddziałem. O świcie jednak Garczyński zwinął obóz i ruszył do Mieczownicy. Mielęcki przez kilka godzin błądził ze swoimi ludźmi, nim odnalazł Garczyńskiego. Doszedłszy do wsi Dobrosołowa, zajął chaty, lecz moskale zdążyli go ubiedz i obsadzić zabudowania folwarczne, równocześnie atakując wieś, zajętą przez strzelców Mielęckiego i usiłując ich spędzić. Garczyński stał po drugiej stronie jeziorka i błot w Mieczownicy, skąd wąska grobla prowadziła na prawo do wsi, zajętej przez Mielęckiego, jeziorko i błota oddzielały Mieczownicę od zabudowań folwarcznych Dobrosołowa, gdzie się prawe skrzydło moskali osadziło. Przez ową groblę wysłał Garczyński swoje dwa plutony jazdy, która z przodu i z boku rażona strzałami moskali, zawróciła i rozsypała się. Wtedy Garczyński wysłał tyralierów przez grząskie błota i głębokie rowy, aby wyparli moskali z zabudowań folwarcznych. Lecz powstańcy, na odkrytem polu wystawieni na rzęsisty ogień przeciwnika bezpiecznie zasłoniętego, nie mogąc dojść do zabudowań i straciwszy niemało w zabitych i rannych, musieli cofnąć się pod morderczym ogniem. Niemniej Mielęcki, nie mogąc się utrzymać we wsi, cofnął się i oba oddziały uchodziły ku kordonowi, ścigane przez moskali i oskrzydlane, tak, że o formowaniu się do obrony nie było mowy. Dla powstrzymania oporu nieprzyjaciela i uchronienia oddziałów od odcięcia od kordonu, obsadzono znajdujące się przy drodze zagajenie cmentarza 28 strzelcami, pod dowództwem Nepomucena Marczyńskiego. Trzydziestka ta ofiarowana na stracenie, ani myśląc o ratowaniu się ucieczką, poczęła prażyć moskali gęstym ogniem z dubeltówek. Dragoni, zsiadłszy z koni, pieszo zaczęli atakować dzielną młodzież, zasypując ją gradem kul. Ostatecznie moskale zdobyli cmentarz, zastawszy na nim tylko zabitych i rannych, których z dzikością dobijali.
Dzięki poświęceniu tej garstki młodzieży, z której jeden tylko ocalał, wyniesiony ciężko ranny z placu boju, Klemens Winiewski, gimnazyasta z Trzemeszna, część oddziałów zdol iła ujść z pogromu, ratując się ucieczką do Księstwa. Nad samym kordonem jeszcze kolumna kawaleryi moskiewskiej zaszła z lewej strony i odcięła kilkudziesięciu uczniów gunnazyum trzemeszeńskiego, których nielitościwie porąbano.
W kilkanaście dni później Mielęcki wkroczył do Królestwa na czele dwustukilkudziesięciu ochotników.
Moskali pod Dobrosołowem wystąpiło do boju 5 rot piechoty i 200 jazdy. — Polegli tutaj między innymi: Józef Poniński, bracia Władysław i Kazimierz Trąmpczyńscy z Trzemeszna, Ciesielski Władysław, Witold Ulatowski podoficer strzelców, porucznik Marczyński. Wśród rannych szeregowych odznaczył się Antoni Szulc, ogrodnik, a wogóle poległo do 100 powstańców.
[Czas 7.3.1863]
W poniedziałek uderzyli oni w okolicy Kazimierza (Polska) na oddział Moskali, zapuścili się z nimi w boj, w którym Moskale ciężką klęskę ponieśli. Tą pomyślną potyczką ośmieleni, postąpili dalej i starli się z głównym oddziałem Moskal przed Koninem. Tam miało przyjść do strasznej walki, Moskale nie oszczędzali nikogo i ścigali cofających się Polaków koło Rachocina, Skapego, Powidzy przez granicę do Prus.
Strzelanie trwało w poniedziałek od południa do wieczora; aż do wsi Strzałkowa dochodziły kule. W jednej wsi za Radławim, już w Polsce, nazwy nie pamiętam, zginęło blisko 50 uczniów gimnazyalnych, którzy tę wieś osadzili.
Około godziny 8 wieczór otrzymał nasz landrat cd strażników granicznych doniesienie, że w Rachocinie, Skapemi w Radłowie pełno powstańców leży. Tatejsze huzary i dwie kompanie piechoty wyruszyły zaraz w kierunku tych miejsc.