Z Hrubieszowa, gdzie 22. marca spalił magazyny moskiewskie, ruszył Boręlowski pod Krasnobród i 23. marca wieczorem stanął na pagórkach porosłych lasem o wiorstę od Krasnobrodu. Wysłany natychmiast na rekonesans i pojmanie dwóch szpiegów do Krasnobrodu rotmistrz Stanisław Buchowiecki, zastępca Borelowskiego, z plutonem kawaleryi, wrócił niebawem bez rezultatu do folwarku, w którym tymczasem cały oddział rozłożył się obozem. Równocześnie prawie otrzymał Lelewel wiadomość o nadciąganiu nieprzyjaciela od strony Tomaszowa, opuścił więc folwark o 11. wieczorem i po dwugodzinnym marszu zatrzymał się na odpoczynek [pod Rożą?]. Nad ranem zbliżyli się od strony Krasnobrodu moskale. Był to major Ogolin, wysłany z Zamościa z dwiema rotami piechoty, szwadronem ułanów i seciną kozaków, Lelewel zaś miał tylko 80 uzbrojonych jako tako w broń palną, około 160 w kosy i piki, 20 jazdy i kilkudziesięciu uzbrojonych w kije. Nie mogąc ujść przed przeważającym liczebnie nieprzyjacielem, ponieważ las się kończył, postanowił Borelowski przyjąć bitwę. Z trudnością, z powodu gęstości lasu, usunąwszy furgony pod asekuracyą jazdy, rozsypał strzelców przy drożynie, prowadzącej przez las gęsty i zarosły, który zakrywał ich tak, że o kilka kroków z drogi nie byli widzialni, kosynierzy stanęli w linii o kilkadziesiąt kroków. Gdy awangarda doszła do lewego skrzydła tyralierów, dopiero się spostrzegli moskale, że dostali się w zasadzkę, a równocześnie przyjęci salwą zmięszali się i zbili w kłębek. Ośmieleni tem strzelcy z okrzykiem rzucili się naprzód, lecz tuż za dońcami postępująca piechota przyjęła ich również skutecznym ogniem na odległość sześciu kroków i rozpoczęła się walka garstki powstańców z kilkakroć liczniejszym nieprzyjacielem. Lelewel widząc nierówność walki, nakazał odwrót — na który kosynierzy kapitana Frankowskiego nie z łatwością się zdecydowali. W czasie odwrotu nieustanna walka powiększała się jeszcze, gdy oddział wyparty z lasu cofał się przez otwartą polanę. Bój trwał krótko, bo zaledwie 2 godziny, ale był zacięty, okropny. Z liczby 14 oficerów— 7 poległo: kapitanowie Frankowski Otton, Ring Antoni i Omieniecki Tomasz, starzec białowłosy 60-letni z Podlasia, znany w obozie pod nazwiskiem Mojżesza, podporucznicy Płachecki, Sarnecki i adjutant Edmund Ulaniecki (v. Klaniecki, v. Hulaniecki) i Żmijewski, instruktor piechoty, tudzież Kapucyn z Warszawy Kropidło, który będąc otoczony, dwóch moskali z pistoletu położył, 2 zranił pałaszem aż sam poległ, w nogę ranny był oficer Świnarski. Wogóle zabitych miał Lelewel 42, 30 odciętych od reszty wyparli moskale na terytoryum austryackie. Ale i straty nieprzyjaciela nie były małe: nietylko własne ale i odebrane Lelewelowi furgony naładowane były zabitymi i rannymi moskalami, których jazda najwięcej ucierpiała. Między innymi poległ oficer ułanów Ferbelino.