Pod Wysokim Dworem rozłożyła obóz garstka młodzieży, przybyła z Kowna pod dowództwem Żarskiego. Dnia 21. marca objął nad nią dowództwo Bolesław Kołyszko i w dziewięciu dniach oddział liczył już 400 powstańców, podzielonych na 3 plutony: Rodowicza, Żarskiego i B., b. oficera mosk. Po przybyciu ks. Antoniego Narwojsza poczęli i włościanie tłumnie przybywać do obozu. Moskale, dowodzeni przez majora kaporskiego pułku Stepanowa, napadli na oddział 29. marca prawie niespodzianie, gdyż Kołyszko, mimo, iż wiedział o bliskości niepizyjaciela, zaniedbał zarządzenia odpowiednich ostrożności. Powstańcy bezładnie cofnęli się do lasu, odstrzeliwając się, w lesie jednak Kołyszko szybko uszykował strzelców i za nimi kosynierów i na czele swej garstki ruszył do ataku, po niewczasie, i nie mogąc spędzić nieprzyjaciela z silnej pozycyi, musiał uchodzić przed napierającym przeciwnikiem. Odwrót ten odbył się w największym nieładzie. Powstańcy stracili 16 zabitych, nie licząc rozpierzchłych. Straty moskiewskie wynosiły tylko kilku rannych. Poległ między innymi pełen talentu i odwagi młodzieniec Dombrowicz, przeszło 200 powstańców rozproszyło się, a broń i amunicya dostała się w ręce moskali.
[Ojczyzna, dziennik polityczny, literacki i naukowy 1864 nr 124]
Kołyszko był zawiadomiony o bliskości Moskali, lecz nie przypuszczał, żeby nastąpił atak. Wedety powstańcze nie celowały czujnością, zwłaszcza, iż nie było nad niemi należytego dozoru. Na warcie ustawiano po jednym kosynierze i jednym strzelcu. 18-go marca kompania piechoty, podstąpiła pod obozowisko i posunęła się do pierwszej wedety. Kosynier i strzelec drzemali. Moskale oskoczyli i zakłuli straż, która nie zdążyła krzykiem nawet zawiadomić swoich o nie bezpieczeństwie. Dziewiąta z rana już się ukazywała na indeksie słonecznym, a powstańcy jedni zajadali śniadanie, drudzy jeszcze się wylęgali, powierzając swe bezpieczeństwo aniołom stróżom. Na ten raz aniołem stróżem wszystkich był Kołyszko. Nie zmrużała się jego źrenica, kiedy innych wypoczywała leni wym snem poranku.
Zaledwo Moskale ukazali się na przeciwnym brzegu poletka, Kołyszko był już na koniu, i nim wedeta wystrzeliła, strzałami z rewolweru zawiadomił swoich towarzyszy o niebezpieczeństwie. Miejscowość którą zajmowali powstańcy, przedstawiała małą polane, przeciętą drogą i nie wielkim ruczajem. W środku była wyniosłość zniżająca się ku brzegowi, cała zaś przestrzeń otoczona gęstym jodłowym lasem. W dolinie o kilkadziesiąt kroków od lasu wznosiły się zabudowania łowczego, z drugiego zaś brzegu było mieszkanie leśnika. Biwak bataljonu Żardskiego był w zabudowaniach łowczego, bataljon B. w chatce leśnika, Rodowicz zaś z resztą ludzi w lesie, w zawałach, przygotowanych na przypadek bitwy. Główna kwatera była w chatce łowczego. Moskale skoro ujrzeli Kołyszkę na koniu wyjeżdżającego z zabudowań łowczego, rzucili się całą siłą w to miejsce, dopadli i zapalili budowle.
Powstańcy bezładnie cofnęli się w las i odstrzeliwali na krawędzi lasu, reszta zaś znikła w leśnych głębinach. Kołyszko udał się do chatki leśnika i szykował naprędce kosynierów i strzelców. Tam się przygotowywał do bitwy, a Moskale zajęli główną kwaterę, obdarli, rabowali i zniszczyli co mogli. Rozbestwione larwy z podziemiów Erebu, przetrzęsły wszystkie kąty i izby, powstańców już nie było, tylko dwie kobiety, żona i 16-letnia córka łowczego zostały. W szale bezprawia zapragnęli być panami wszystkich świętości. Tarnęli się... ale dziewica, uległa raczej przemocy bagnetu — umarła pod ciosami tyranów. Widziano nagie, zsiniałe ciało tego dziecięcia, z którego toczyła się krew niewinna, z ośmiu ran przeszytych bagnetem. Matka ocalała i w czasie zamieszania ratowała się ucieczką.
Strzały moskiewskie zapaliły budowle, a zapomniany proch powstańców wysadził resztki w powietrze. Ogień powstańców dolegał już rozbezstwionej dziczy, gdy Kołyszko konno na czele, przed łańcuchem strzelców, za którym szły w porządku kolumny kosynierów, postępował do ataku przez polankę. Moskale silnym przyjęli ogniem bojową linję powstańców. Rzęsiste strzały jednego tylko powstańca raniły w nogę. Moskale korzystniejszą zajmowali pozycję, bo byli na wzgórzu, które powstańcy usiłowali zdobyć. Kołyszko pojął całą niedorzeczność swego przedsięwzięcia, chociaż już było za późno. Kazał cofać się ku lasowi, wysyłając mały oddział dla obejścia borem i zajęcia tyłu Moskalom. To było możliwe i zdecydowałoby losy oddziału moskiewskiego, gdyby pomyślano o tem w pierwszej chwili ataku. Moskwa poznała wybieg, cofnęła się i wymaszerowała z lasu. Odwrót zaś Kołyszki odbył się w największym nie ładzie, a ucieczka pozbawiła go wielu żołnierzy. Powstańców padło 16-stu i 1 ranny, Moskali zaś kilku. Z naszej strony, między innymi, zginął Dombrowicz, młodzieniec pełen talentu i odwagi. Amunicja i bagaże powstańców, mszalne naczynia ks. Narwojsza i mapa Kołyszki zostały zabrane. Powstańcy zostając czas jakiś na placu bitwy, zagrzebali zabitych i zapełnili wyszczerbione kadry. Niespodziany napad, lubo niewielkiej liczby nieprzyjaciół i faktyczna przegrana, niekorzystne zostawiły wrażenie. Zresztą ucieczka pozbawiła niemal połowy, bo po potyczce zebrało się zaledwo 200 ludzi. Tegoż dnia Kołyszko, wyruszył z pod Wysokiego Dworu ku miejscowości zwanej Łapkalnie.