Wymknąwszy się Matniejewowi pod Białaszewem pospiesznym marszem podążył Ramotowski do Ossowca, gdzie stanąwszy około 5. po południu d. 31. marca powziął myśl przedostania się przez Grodzieńskie do lasów augustowskich. W tym celu przeszedł Biebrzę i zatopiwszy za sobą promy zanocował w Downarach już we województwie grodzieńskiein. W ten sposób wymknął się wprawdzie Wawer na razie Matniejewowi, lecz niebawem ujrzał się ściganym przez świeżą kolumnę moskiewską mianowicie majora Dewela, który z rotą symbirskiego pułku, liczącą 213 ludzi, secinę kozaków i 150 objeszczykami wyruszywszy ze Szczuczyna, część kozaków wysłał prawym brzegiem Biebrzy a z resztą ruszył za Wawrem na Ossowiec. Dnia 1. kwietnia przez Budę i Dobrany, następnego dnia o 3. rano przez Budy, Owieczki, Białoskalnie i Gronostaj ruszył Wawer w dalszy pochód. Dnia 2. kwietnia dopadł Dewel oddział, maszerujący bezleśną okolicą, między Wielkimi Jaszwilami a Mikiczynem. Kozacy rozrzuciwszy się po obu stronach drogi w odległości, na którą licha broń powstańcza nie donosiła, rozpoczęli skuteczny ogień przeciw powstańcom. Przy pierwszych zaraz strzałach wszczął się popłoch w oddziele, lecz niebawem udało się Wawrowi przy pomocy dowódcy kompanii Grzymały, dowódcy kosynierów Tadeusza Wojczyńskiego, oficera Klimkiewicza i adjutanta Rządkowskiego, zaprowadzić ład w oddziele i poprowadzić go dalej w porządku. Przez cały dzień trwał pochód pod ogniem nieprzyjacielskim, bez możności zatrzymania się dla posiłku lub odpoczynku. Kto stracił siły i nie mógł iść, ginął mordowany przez kozaków, na szczęście piechota moskiewska, zdążając na podwodach, nie mogła podejść do oddziału, który zszedłszy z drogi szedł polami. Przez 7 godzin na przestrzeni półtorej mili odganiając się kozakom, dotarł Wawer do Suchowoli, gdzie poznosiwszy mosty przy młynie uwolnił się od pościgu, gdy żołnierz zupełnie już był wyczerpany, zrobiwszy w ciągu niespełna doby około 10 mil drogi błotnej i grząskiej. W długim tym pochodzie pod kulami kozackiemi, w którym szczególną wytrwałością odznaczyli się wachmistrz szwadronowy Jagielski i szeregowiec konnicy Łapiński, zdaje się jedyni kawalerzyści, którzy pozostali z jedenastu, stracił Wawer wielu maruderów, którzy zmęczeni lub zniechęceni opuszczali szeregi, porzucając broń. Przeszedłszy Suchowolę zanurzył się Wawer w lasy Sztabina, w leśnictwo Balinka.