Po rozbiciu Mielęckiego trzy oddziały prawie równocześnie wkroczyły z W. Księstwa do Królestwa: Taczanowskiego i Faucheux ruszyły ku Pyzdrom a Younga de Blankenheim w lasy kazimierzowskie. Young, doszedłszy na czele 100 ludzi do Mieczownicy, posuwał się w kierunku północno-wschodnim a łącząc się z operującymi już w tych okolicach oddziałami Solnickiego, z eskortą Seyfryda i Oborskiego, zwiększył oddział w kilku dniach do liczby blisko tysiąca.
Pod Nową Wsią napotkali powstańcy na silną kolumnę nieprzyjacielską około 700 piechoty i jazdy pod dowództwem majora Nelidowa. Young niezwłocznie trzema kolumnami uderzył na las, w którym był ukryty nieprzyjaciel. Środkową kolumnę powstańczą prowadził major Zieliński Michał i kapitan Sośnicki, lewe skrzydło kapitan kosynierów Gruszczyński, pułkownik Oborski i major Zawadzki tworzyli rezerwę. Strzelcy, którzy ze wszystkich oddziałów wzięli udział w walce, spowodowali pewien nieład, gdyż zbytni zapał unosił ich do tego stopnia, że pojedynczo rzucali się na nieprzyjaciela.
Pierwszy dopadł zaczajonych moskali oddział Younga i pod dowództwem dzielnego pułkownika przewodniczył całemu atakowi, a raczej sam tylko jego oddział brał udział w walce podczas, gdy Seyfryda był bezczynnym. W przeciągu trzech godzin Young wyparł nieprzyjaciela z 2 wsi i trzech lasów, w których kolejno usiłowali stawiać opór. Powstańcy prawie przez cały czas walczyli odsłonięci, kiedy nieprzyjaciel był zakryty, a przecież tak strzelcy jak kosynierzy walczyli jak starzy żołnierze.
Moskale straciwszy wielu zabitych i rannych, uciekali z pola bitwy, pędzeni przez Younga na przestrzeni półtorej mili, aż przyparci do kordonu musieli schronić się na terytoryum pruskie w liczbie 381 piechoty i 116 jazdy wraz z dowódcą Nelidowem i rannymi, których zdołali uprowadzić. Znalazłszy gościnne przyjęcie w zaprzyjaźnionem państwie, pożywiwszy się, po kilku dniach odstawieni zostali z honorami i z bronią z powrotem do Królestwa.
Straty powstańców — poległo 24 a 26 było rannych — aczkolwiek mniejsze niż moskali, były dotkliwe, gdyż padło kilku dzielnych młodzieńców, jak kap. Maryański Nikodem, Górnoszląski, porucznik Antoni Powidzki, Bronikowski Ludwik, którego brat Stanisław ciężko został rannym, dalej Milewski Celestyn, Brodowski, Ofierski Władysław, Trąmpczyński Kazimierz i inni , dwóch oficerów Francuzów było rannych: Bréschal (Brescelli) i Hagen.
Z oficerów szczególniej odznaczyli się walecznością i wzorowem przywództwem pułkownicy Young i Oborski, major Zieliński który został raniony, kapitan Solnicki, który poległ, kapitan strzelców baron Seydewitz, porucznik Władysław Dmowski i cały jego pierwszy pluton, (który się już odznaczył pod Ruszkowem), oficer Skrzyński, żołnierz z czasów Dwernickiego, adjutant Younga, obywatel Armand Pager, chociaż pierwszy raz był w ogniu, odznaczył się odwagą i przytomnością umysłu, podobnie obywatel Buffet, kapitan kosynierów, major Wasilewski, osiwiały w bojach i na emigracyi, major kolumny Younga, dzielnie prowadzący swój oddział, Żychliński Stanisław, młody adjutant Younga, niezmordowanie czynny w ogniu, aż do zupełnej utraty sił, obywatel Lucyan Schmidt, lekarz, którego również musiano wynieść z pola bitwy z powodu osłabienia wskutek nadzwyczajnej czynności.[Ziel.]
[Raport pułkownika Seyfrieda, za: Wiadomości z Pola Bity 7.5.1863 + dod. (pisownia oryg.)]
W tej chwili zeszliśmy z pola bitwy, przepędziwszy 500 moskali do Prus, gdzie znaleźli schronienie. Trzema kolumnami uderzyliśmy na bór, w którym ukryty był nieprzyjaciel. Oddział pułkownika Junet de Blankenhejm, pierwszy dotarł zaczajonych moskali i pod dowództwem swego niezrównanego pułkownika przewodniczył całemu atakowi. Środkową kolumnę prowadził major Zieliński i kapitan Solnicki, obydwaj ranni, szczególniej ostatni ciężko. Lewe skrzydło prowadził dzielny kapitan kosynierów Gruszczyński. Pułkownik Oborski i major Zawadzki stanowili rezerwy. Strzelcy wzięli udział w bitwie ze wszystkich oddziałów: jedno im zarzucić można, iż zbytni zapał unosił ich do tego stopnia, iż pojedynczo rzucali się na wroga. Moskale stracili wielką liczbę zabitych i uciekli z pola bitwy, pędzeni półtory mili przez nas aż do granicy pruskiej, nad którą zatrzymaliśmy się. Straty nasze ograniczają się na 30 rannych i zabitych razem. Z oficerów szczególniej odznaczyli się walecznością i wzorowém przywództwem: pułkownicy Oborski i Junet de Blankenhejm, major Zieliński, kapitan Solnicki, kapitan strzelców baron Seydowic, porucznik Władysław Dmowski i cały jego pierwszy pluton (ten sam co już się odznaczył pod Ruszkowem), oficer Skrzyński (żołnierz jeszcze z kawaleryi Dwernickiego), adjutant pułkownika Janet, obywatel Armandt Pager, chociaż pierwszy raz był w ogniu, odznaczył się odwagą, przytomnością umysłu i poświęceniem się dla sprawy polskiej, podobnie obywatel Buffé kapitan kosynierów, dał dowody wysokiej miłości dla sprawy naszej i osobistej odwagi, Major Wasilewski osiwiały w bojach i emigracyi, major kolumny pułkownika Juneta, po bohatersku prowadził swój oddział, młody adjutant pułkownika Juneta, Żychliński Stanisław, odznaczył się czynnością niezmordowaną w ogniu, aż do zupełnego utracenia sił, obywatel Lucyan Szmidt doktor, podobnie musiał być z pola bitwy wyniesiony, w skutek osłabienia z nadzwyczajnej czynności. Trudno tu wymienić wszystkich dzielnych i walecznych, to pewna, że Polska posiada Synów godnych jéj przeszłéj wojennej chwały i przyszłéj swobody.