Nie mogąc pójść z pomocą do oddziału cytowianskiego z powodu mandatu stawienia się w Wilnie, i gdy i Kołyszko wypowiedział mu posłuszeństwo, "Jabłonowski" [Dłuski] zabrawszy 85 ludzi, ruszył z nimi nad kordon pruski po broń. Nastraszywszy całą pograniczną straż na linii od Taurog do Kretyngi, zmusiwszy moskali zuchwałym pochodem do kupienia się w większe oddziały, zabrał nad kordonem przeznaczoną na Żmudź broń i połowę amunicyi i wrócił, aby rozdzielić zapasy między oddziały żmudzkie. Moskale dowiedziawszy się, iż tylko w liczbie 85 transportuje broń w głąb kraju, ścigali go przez kilka dni, atoli bez skutku. Wreszcie 27. kwietnia zaatakowali go niespodzianie w lesie pod Szakwiciami we 2 roty piechoty, oddział strzelców i straży granicznej. Dzięki obronnej pozycyi, Dłuski nie tylko potrafił wytrzymać czterogodzinny atak przeważających sił, lecz nadto wyprzeć moskali z lasu i zmusić do ucieczki. Jabłonowski w walce tej stracił 2 zabitych na miejscu, 3 śmiertelnie rannych — między tymi był dzielny Karol Sawicki — i 11 lekko rannych. Moskale nie zdołali zabrać z placu boju 7 trupów i 2 rannych, resztę wywieźli do Taurog.