Opuściwszy jazdę Ruckiego, Zieliński i Jankowski ruszyli przez Łowczę na Wereszczyn. Za Wereszczynem koło Andrzejowa doścignęły ich kolumny, z któremi dnia poprzedniego ucierał się Rucki. Wywiązała się żwawa walka, w trakcie której pospieszył z pomocą zagrożonym oddziałom Rucki i rozwijając swoich w szyk bojowy pod ogniem dział, szykował się z kosynierami, których miał przy sobie, do ataku. Lecz w chwili stanowczej Jankowski cofnął się, cały ogień obrócił się na Ruckiego, a równocześnie nadeszły moskalom posiłki w sile 372 rot piechoty, 150 kozaków z 2-ma działami, wysłane z Lublina przez Chruszczewa pod dowództwem Szelkina. Świeże zastępy nieprzyjacielskie uderzyły na prawe skrzydło Ruckiego, lecz rażone celnym ogniem strzelców, zawahały się na chwilę i cofnęły, z czego korzystając Rucki, wobec trzykroć liczniejszego nieprzyjaciela, rozpoczął odwrót i ruszył ku Chełmowi. Za cofającymi się poszli w pogoń moskale. W tej chwili Zawadzki, stojąc z kawaleryą na boku, dał do nieprzyjaciela ognia, a Witkowski porwawszy kilkudziesięciu kosynierów wyszedł z nimi z lasu. To wstrzymało moskali; nie śmiąc atakować lasu cofnęli się co żywo do wsi. Atoli reszta oddziału, widząc cofającego się dowódcę a awansujących moskali, nie czekając wyniku, rozbiegło się. Przy Ruckim zostało tylko 20 piechoty i nieco jazdy z Zawadzkim. Jeszcze tego samego dnia jednak wrócił Piotrowski, prowadząc ze sobą kilkudziesięciu strzelców, z którymi zaszedł był aż do Świrszczewa, inną partyę kilkudziesięciu przywiódł Witkowski, a w kilku dniach zdołał Rucki zebrać znowu około 600 ludzi. Straty w ludziach nie były znaczne: u Jankowskiego było 2 zabitych i kilku rannych, u Ruckiego 7 zabitych i 13 rannych, za to szkody poniósł oddział z powodu straty broni i mundurów, rozrzucanych po lesie podczas bezładnej rozsypki. W tym czasie powstał samorzutnie nowy oddział włościan — chłopów z Ty- men — w liczbie 280 ludzi. Ludzie ci przystąpili do powstania „na próbę". Otrzymawszy instruktorów od Ruckiego, czekali, jak się powstańcy bić będą. Po rozbiciu oddziałów pod Kanią Wolą chłopi przyszli do przekonania, że „z takiej wojny nic nie będzie" i rozeszli się, a tylko niespełna 30 przeszło do oddziału Ruckiego.