(Bitwa pod Janówką)
W dniu 11. lipca oddziały Jankowskiego i Zielińskiego, składające się z 350 strzelców i 400 kosynierów, Krysińskiego zaś ze 180 kosynierów i 220 strzelców spotkały się w okolicy Sławetycz i stanęły obozem w następującym porządku: oddział Krysińskiego pod Sajówką, Zieliński i Jankowski w lesie między Sajówką, Janówką i Romanowem. O godzinie 10 rano dano znać, że kolumna moskiewska z 6 rotami piechoty, dwoma działami, seciną kozaków i szwadronem ułanów zbliża się ku zajętej przez powstańców pozycyi, kierując się przez Romanów. Poinformowawszy co do zajęcia pozycyi pobojowej majorów Jankowskiego i Zielińskiego, którzy wyciągnęli linię bojową po obu stronach drogi wiodącej ze Sajówki do Romanowa i Janówki, kapitan Krysiński ze swym oddziałem uderzył na lewe skrzydło i tył nieprzyjaciela, atakującego oddziały Zielińskiego i Jankowskiego. Na prawe zaś skrzydło wysłał swoją kawaleryę w sile 50 koni, dla zajęcia moskalom tyłu od strony Janówki. Bitwa ta, jedna z najznaczniejszych na Podlasiu, byłaby uwieńczona daleko pomyślniejszym skutkiem, gdyby oddziały Zielińskiego i Jankowskiego zdołały wytrzymać ogień półgodzinny, to jest do chwili, ażby Krysiński uderzył na skrzydła i tył nieprzyjaciela. Niestety, oddziały Jankowskiego i Zielińskiego cofnęły się, Krysiński natomiast, będąc ciągle w kontakcie z oddziałem Zielińskiego, uchronił go od szwanku, a podczas cofania się wspomnianych oddziałów, szybkim zwrotem kompanii strzelców na lewe skrzydło nieprzyjaciela, pod dowództwem samego Krysińskiego, a następnie kompanii dowodzonej przez Bard et a, na prawo i tył moskali, nie dopuściwszy nieprzyjacielowi możności zmienienia frontu, sprawił w jego szeregach zamieszanie i nieład. Tu dopiero kosynierzy, ustawieni między dwoma skrzydłami, rzucili się w sam środek moskali zbitych w kupę przez obiedwie kompanie strzelców. Kosynierzy biegli ze strasznym rozmachem, czyniąc ogromne spustoszenie w szeregach nieprzyjacielskich. Działa moskiewskie były już prawie w rękach powstańców i tylko szybkie pierzchnięcie moskali uratowało je. Plac boju, który otrzymali powstańcy, zasłany był 176 trupami moskali; rannych 44 wozami odwieźli do Slawetycz, 76 ze sobą zabrali, 30 zaś rannych na placu boju zebranych powstańcy odesłali do Sławetycz. Zabrano nieprzyjacielowi 20 sztucerów, amunicyi do 4000 ładunków i 80 ładownic. W liczbie zabitych moskali znajdowało się 12 oficerów, Pod Slawetyczami poległ między innymi Zdzisław Dmochowski, młodzieniec pełen odwagi i poświęcenia, który z polecenia Kruka sformował był oddziałek kilkunastu koni i przyprowadził do Krysińskiego; między rannymi znajdował się porucznik Miłkowski. Za odznaczenie się w tej bitwie kapitanami mianowani zostali porucznikowie: Miłkowski, Etner i Grundmann, porucznikiem podporucznik Schoen, podporucznikami podoficerzy: Jan hr. Rostworowski, Rejzner, Izbicki, Belżyński, Deputowski, Radziwinowicz, Orzechowski, Tyr, Sienkiewicz; majorem z oddziału kapitana Krysińskiego Żebrowski; do sztabu zaś jenerała Kruka powołano szefa Jelitę i oboźnego Malinowskiego.
Po stronie polskiej poległo 70 zabitych, w tej liczbie porucznik Witkowski, kapitan Wacław Rydecki, podporucznik Piotr Piotrowski, Tomasz Rowicki, obywatel z Łukowskiego, Władysław Ostrowski, obywatel ze Stanisławowskiego, Jan Nagraba, gospodarz z Międzylesia, podoficer strzelców, który od początku powstania był w tym oddziele dzielnym żołnierzem; z szeregowych : Saturnin Koskocki, Jan Ambrożewicz, milicyant z Warszawy, Łucyan Szczepkowski, syn gospodarza z Korytnicy województwa Lubelskiego, Józef Kosioradzki, oficyalista z Mińska, Koltemberg Antoni, Cichocki Aleksander, strażak z Warszawy, Zembrzycki Stefan, stolarz z Warszawy, Żułkowski Walenty ze wsi Lelowa, Kozicki, dozorca rewirowy z Warszawy, feldfebel kosynierów. Wśród rannych ciężko znajdowali się: Lucyan Rowiński i Stanisław Wołowski.