W nocy z 14. na 15. lipca wyruszył z okolic Miłosławia Ga ni er na czele silnego oddziału, aby pod Pyzdrami wkroczyć do Królestwa. Przed kordonem jeszcze wpadłszy w zasadzkę pruską, oddział poszedł w rozsypkę, a część tylko zdołała wkroczyć w Kaliskie, mianowicie 40 strzelców, uzbrojonych we wyborowe karabiny, ale nie zaopatrzone w naboje, stanowiących awangardę oddziału, a dowodzonych przez Francuza Henryka Soudeixa, dowódcę kosynierów. Soudeix, przeszedłszy kordon między Cieślami a Pyzdrami, a okrążywszy miasto i przeszedłszy przez Wartę pod Tamową, łącząc ze sobą jeszcze około 60 piechoty różnych oddziałków, przebywających nad kordonem, ruszył w lasy zagórowskie. Tutaj spotkał się Soudeix z 38 jazdy Ganiera, która nie wiedząc o rozbiciu oddziału, szła w głąb kraju. Moskale powziąwszy wiadomość o nieszczęśliwej wyprawie, ruszyli w pościg za oddziałkiem, który wobec tego we Wronowie rozdzielił się w zamiarze powrotu dwiema drogami do Księstwa. Jazda ruszyła ku Zagorowu, gdzie przeszła Wartę, a uchodząc do zaboiu pruskiego, rozpierzchła się, chociaż bez strat.
Inny los spotkał piechotę Soudeixa. Cofającą się w Rudzie Wieczyńskiej dopadła kolumna kapitana Schwindta. Pierwsze dwa wozy (gdyż powstańcy uchodzili na podwodach), na których znajdował się dowódca, wyprzedzające znacznie resztę, nie zdołały się już wycofać, i ledwo z nich powstańcy zdołali zeskoczyć i ukryć się w kukurudzy i owsie. Część z nich zdołała się ratować ucieczką, drudzy polegli, a między niini Soudeix, otrzymawszy 22 pchnięć i odarty zupełnie z munduru, rzucony został przez moskali w kałużę. Czterech ukrytych w kukurudzy uszło, niemniej następne wozy, poległo zaś prócz dowódcy 9, a 1 był ranny. Po odejściu moskali zebrano ciała pomordowanych i pochowano dnia 17. lipca w Szymanowicach.