Mianowany naczelnikiem siły zbrojnej południowej części Podola, pułkownik
Zygmunt Miłkowski począł organizować oddział powstańczy w Turcyi, aby wkroczyć z nim na Podole. Organizacya trwała od 17-go maja do 11-go lipca w mieście Tulczy. Dnia 12-go lipca wyruszył Miłkowski z Tulczy na czele 213 ludzi dobrze uzbrojonych, w lem 7 jazdy. Między Tulczą a Iskaczą, zająwszy statek parowy na Dunaju, przeprawił się oddział powstańczy przez rzekę i ruszył w kierunku Kagula. Śledzący ruchy oddziału pułkownik rumuński Kalinesko zastapił Miłkowskiemu drogę pod wsią Etjulikej, gdzie jednak do starcia nie przyszło Dopiero pod Kostangalią zwarli się powstańcy z Rumunami. Pułkownik Kalinesko, mający 7 kompanii piechoty czyli 1260 piechoty i około 60 jazdy przeciw 213 powstańcom, zaproponował Miłkowskiemu złożenie broni i powrót bez przeszkód do Turcyi, gdyż rząd rumuński ks. Kuzy nie mógł dozwolić na przemarsz powstańców przez terytoryum państwa bez narażenia się Rosyi.
Miłkowski propozycyę odrzucił i postanowił przyjąć walkę — i zaraz też dał rozkaz majorowi Józefowi Jagmmowi rozsypania tyralierów, którzy zająwszy całą dolinę w poprzek, natychmiast posunęli się naprzód, na prawem skrzydle porucznik Wojna zajął chałupy, na lewem obsadzono wierzby. Wozy pod przykryciem jazdy odesłano za ogród. Wkrótce po wystąpieniu tyralierów rozpoczął się ze strony wojska rumuńskiego gęsty ogień. Powstańcy z odwagą rzucili się naprzód. Jazda rumuńska posunąwszy się naprzód, nie doszła nawet do polskiej linii tyralierskiej i pierzchnęła. Jedna z kolumn piechoty mołdawskiej zawróciła na prawo, abv obejść stanowisko oddziału Wtedy Miłkowski z kompanią Karola Brzozowskiego rzucił się na bagnety i cała kolumna uszła, a równocześnie Jagmin złamał środek wojska rumuńskiego. Nieład i zamieszanie uchodzących zakomunikowało się rezerwom i wszystko, prócz lewego skrzydła rumuńskiego, rzuciło się do ucieczki, porzucając broń, amunicyę i tornistry. Lewe tylko skrzydło śmiało podeszło ku łańcuchowi tyralierskiemu, lecz i ono przed celnym ogniem powstańców musiało uchodzić.
Przeszło 40 rannych, w tem 24 ciężko i 18 zabitych stracili Rumuni, nie licząc rozbiegłych, po stronie polskiej padło 6, mianowicie: podporucznik Piotr Stankiewicz, podoficer Krewniak Jan, oraz szeregowi Stancler Leon, Piwowarski Paweł, Jackowski Jan i Swaryczewski Mikołaj. Ciężko rannych było 13 dowódca 3-ciej kompanii kapitan Karol Brzozowski, porucznicy Antoni Sikorski, Aleksander Olszewski i Jan Jurkowski, podoficerowie Andrzej Wróblewski, Michał Wojciechowski, Jan Rogoziński i Piotr Olszewski, oraz szeregowi Walenty Kluczny, Grzegorz NitKowski, Felicyan Żółkiewski, Kazimierz Piotrowski i Wiktor Szydłowski, z tych Nitkowski, Olszewski i Wojciechowski zmarli z ran w Galaczu. Prócz tego 12-tu było lżej rannych, między nimi dzielny major
Franciszek Zima. Szczególnie odznaczyli się w tej potyczce dowódcy Miłkowski, Zima, Jagmin i Brzozowski.
Wieczorem tegoż dnia zwrócił Milkowski Kalinesce 60 sztuk zabranej broni rumuńskiej, Kaliuesko zaś odstawił do Galaczu rannych powstańców, którymi się władze rumuńskie i ludność serdecznie zaopiekowały.
Nie widząc możności przedostania się na Podole, dnia 17. lipca Milkowski z całym oddziałem złożył broń Kalinesce pod Rynzesztami.