Trąmpczyliski, opuściwszy Płaską Górę, połączył pod swoją komendą kilka oddziałów jak płocki Chądzyńskiego Zbigniewa, prasnyski Wiktora Dobrosielskiego (Dobrowolskiego), płoński Teofila Witkowskiego (Kolbego II.) dowodzącego oddz. po Tomaszu. Stojąc na Kurpiach w Brodowych Łąkach i Zawadach w 500 ochotnika, otrzymał Trąmpczyński wezwanie od Wawra do przyjścia mu w pomoc, wobec czego podsunął się pod Różan. Tutaj, pod Szygami spotkał się z Wałujewem, który w 5 rot piechoty z 2-ma działami, szwadronem ułanów i secmą kozaków przeprawił się był przez Narew pod Różanem. Wałujew, liie przypuszczając, że ma z nowym oddziałem do czynienia, lecz sądząc, że to oddział Wawra, zawahał się, atoli Trąmpczyński, wysunąwszy się nieco z lasu, rozpoczął żwawy ogień. Wtedy Wałujew rozsypał w gęstem i bujnem zbożu w tyraliery piechotę, która powoli posuwała się do lasu. Wysłani przeciw piechocie kosynierzy, dowodzeni przez Witkowskiego, żywo rzucili się do ataku, wyparli moskali z lasu, wycięli kilkudziesięciu, przyczem zraniony został ciężko kosą w głowę Wałujew, który z huzarami rzuciwszy się na kosynierów, znalazł się sam w pośrodku nich. Natomiast strzelcy prasnyscy nie dotrzymali placu. Mimo to oddział trzymał się przez kilka godzin i dopiero po złamaniu lewego skrzydła, dowodzonego przez Dunina, poszedł w rozsypkę ze stratą 80 rannych i tyluż zabitych, wśród których znajdował się Józef Klat, niedawno wezwany z Gdańska, celem objęcia obowiązków naczelnika wojennego województwa po Janie Turowskim. (Sokolnickim), Klat, mając krótki wzrok, biorąc jazdę Jasińskiego za kozaków a obawiając się otoczenia, odebrał sobie życie. Między pojmanymi znajdował się Narcyz Wojciechowski (Kosobudzki), adjutant przybyłego z jazdą już pod koniec walki Jasińskiego. Ciężko ranny Trąmpczyński, złożony na plebanii, na wiadomość o zbliżaniu się kozaków, kulą rewolweru życie sobie odebrał. Nad częścią rozbitków objął dowództwo Palemon Nowicki.