Przeprawiając się przez Niemen, cofający się z Pomusia przed pułkownikiem Kowalewskim, dowodzącym 2-ma lotami gatczyńskiego pułku i seciną kozaków, Sędek i Lubicz starli się z nim ponownie pod Kryksztanami. Na wieść o zaatakowaniu Lubicza, Kołyszko i Gleb w godzinę przebiegli 10 wiorst od swego stanowiska pod Straczunami, lecz mimo pospiechu przybyli już w czasie, gdy walkę przerwała noc. Połączone oddziały wróciły pod Straczuny, gdzie rozłożyły się obozem.