Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Korytnica 28.07.1863

Id
666
Data
28.07.1863
Miejsce
Korytnica
Region
Wołyń
Zdjęcie
brak
Inne nazwy
Lisienice, Łuczyce, Boremla, Szelwowskie lasy
Artykuł
brak
Opis
Dnia 27. lipca 193 ludzi pod dowództwem Leszka Wiśniowskiego przeszło pod wsią Łuczyce kordon austryacki, udając się ku lasom poleskim przez Raczyn, Kołpytów i Korytnice. W korytnickim lesie ujrzano rekonesans huzarów moskiewskich, który po kilkunastu strzałach ze strony oddziału polskiego znikł z oczu. Po przejściu lasu oddział zatrzymał się na drodze ku lasom szelwowskim, w celu przełożenia amunicyi z fury na juki. Wtem spostrzegła aryergarda zbliżających się kozaków, a wkrótce potem przednie straże ujrzały dragonów, którzy zbliżywszy się, zsiedli z koni i zaatakowali powstańców. Wiśniowski rozsypał w tyraliery pół plutonu strzelców od strony dragonów i jeden pluton od strony kozaków, chcąc zyskać czas potrzebny dla opakowania juk, aby móc później cofać się w korytnickie lasy. Lecz gdy piechota nadciągnęła na pomoc dragonom, prawe skrzydło oddziału nie mogąc wytrzymać silnego natarcia, cofnęło się, dając dragonom możność zabrania juk z amunicyą. Wtedy Wiśniowski dał znak do odwrotu, lecz mimo wszelkich wysileń jego i oficerów nie można było utrzymać porządku w oddzielę, gdyż żołnierze idąc za przykładem pierwszych zbiegów, uciekali w największym nieładzie. Po tak bezładnym dojściu w głąb lasu zatrzymali się wreszcie, a gdy Wiśniowski zdążył zaledwie rozstawić pikiety, nadeszli moskale od strony Drużkopola, tudzież zbliżyły się te oddziały, przed którymi powstańcy uchodzili. W ogóle było moskali 3 roty piechoty, 2 szwadrony dragonów, 1 szwadron ułanow, kilkudziesięciu kozaków i dwa oddziały artyleryi. Moskale otoczyli powstańców. Wtedy sformowawszy się w dwójki, ruszono ku zachodniej stronie lasu, lecz w przejściu przez gęste zarośle znikł wszelki porządek. Doszedłszy do skraju lasu, Borkowski śmiałym atakiem chciał się przedrzeć przez nieprzyjaciela, lecz została przy nim tylko przednia straż i komisarz cywilny z 2-ma kawalerzystami. Wtedy udał się Wiśniowski na powrót do lasu po resztę oddziału, lecz ciężko raniony wpadł w ręce moskali. Na krańcu lasu pozostał komisarz cywilny z porucznikiem Cieszkowskim i sierżantem Cieszkowskim, oraz z 5 żołnierzami piechoty i 4-ma jazdy, którzy ciągłym ogniem wstrzymywali nieprzyjaciela. Powoli zaczęli nadciągać pojedynczo żołnierze, a w godzinę zebrało ich się 47. W krótkim czasie oczyściła sobie ta garstka jeden róg lasu i przylegające doń pola od moskiewskiej piechoty, która 4 razy zapuszczała się do ataku na bagnety, lecz zawsze na odległość 25—30 kroków pierzchała przed celnymi strzałami powstańców, wobec których bezskutecznymi były także manewry konnicy nieprzyjacielskiej. O godz pól do 9-tej wieczorem, po ostatnim ataku oddalili się moskale, powstańcy zaś pozostali na miejscu aż do godz. pól do 10-tej, poczerń ruszyli na Kołpytów ku kordonowi, częścią prowadzeni przez przewodników, częścią na zarekwirowanych furmankach.
Nad samym kordonem w pobliżu Łuczyc starli się jeszcze raz ze seciną kozaków i kilkudziesięciu objeszczykami, nie straciwszy ani jednego żołnierza, a ub.wszy moskalom 9 ludzi i 2 konie. O godz. pól do 9-tej z rana przeszli kordon, gdzie przez huzarów austriackich rozbrojeni zostali. Przednia straż przeszła była już przedtem 2 godziny. W ogóle przedostało się przez kordon 76 ludzi, między tymi 6 rannych. W wyprawie tej stracili Polacy 30 ludzi w zabitych na miejscu, oraz kilkudziesięciu jeńców. Niedobitki wyprawy wróciły do Lwowa.
Odznaczyli się w tej wyprawie niepospolitą odwagą wspomniani już bracia Cieszkowscy i kawalerzysta Węgrzynowski, oraz adiutant Wiśniowskiego Józef Rulikowski, który poległ.

[S.Cichocki, Sokalszczyzna w dobie powstania styczniowego, w: Ziemia sokalska 1936 nr 26]
Adjutant Wiśniewskiego Józef Rulikowski z Uhrynowa, syn Jana i Zofji z Suffczyńskich, prowadził dwukrotnie rarnego Emila Łosia pod strzałami naciekającej piechoty rosyjskiej Naraz pada Rulikowski — kula strzaskała mu nogę. Leżąc już na ziemi powiada do Łosia. „Uchodź i ratuj się — mnie nie pomożesz , ja zginąłem, bo żywcem nie dam się wziąć!". Łoś zdołał mimo ran dostać się do granicy, a na Rulikowskiego wpadli Moskale z bagnetami. Dal do nich jeszcze 2 strzały, a ostatnim życie sobie odebrał.
Uwagi
brak
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)