W lasach bystropolskich spotkał się ks. Mackiewicz z kozakami gwardyi i piechotą. Było to nocą. Powstańcy ukryci w zasadzce razili nieprzyjaciela, sprawiając popłoch. Pozbawieni koni, uchodził' kozacy, a piechota szukała schronienia w karczmie. Jedynym środkiem zabrania jeńców bez strzału było podpalenie karczmy. Ale ksiądz naczelnik nie zezwolił na niszczenie dobytku żyda arendarza, sprzyjającego powstaniu i ustąpił.