Waszkiewicz i Tołkin, wysłani w końcu czerwca, pierwszy do powiatu bielskiego, drugi do sokolskiego, szli razem w sile 120 ludzi aż pod Topolany, gdzie się rozdzielili: Waszkiewicz stanął obozem pod Rudnią w zabłudowskim lesie a niebawem stawił się na wezwanie Ejtminowicza Juliana ze swoimi 60 ludźmi w Skrobaciance. Tołkin zaś udał się do Piłatowskiego lasu pod Gródek, gdzie napadnięty przez 1 rotę piechoty i 9 kozaków pod dow. kapitana Stepanowa wysłanego z Zabłudowa o świcie, ratował się ucieczką straciwszy 4 zabitych między nimi Huściłłę, Abazę i Wróblewskiego. Resztę przeprowadził Tołkin do Skrobacianki, gdzie został przydzielony do oddziału Ejtminowicza Bogusława.