Młody i pełen poświęcenia uczeń Szkoły Głównej, Feliks Rzempołuski z Płońskiego, własnymi silami zbierał oddziałek, a połączywszy się z organizującym się również na nowo kapitanem Kolbem, stanął kolo Rydzewa. W lasach otaczających Rydzewo zamierzał Kolbe, który objął dowództwo nad połączoną garstką 72-ch ochotników, powiększyć szczupły zastęp powstańców. Zaledwie jednak rozłożył się obozem, gdy, naprowadzeni przez kolonistę niemieckiego z Ojżenia moskale, zbliżyli się do oddziału. Był to Wałujew z 600 piechoty i saperów i 250 jazdy, tropiący Kolbego. Z trzech stron równocześnie uderzyli moskale na garstkę straceńców — czwartą bowiem stronę stanowiły bagna. Wobec położenia bez wyjścia Kolbe wraz z wszystkimi oficerami rzucił się w tyraliery, by zasłonić odwrót reszty oddziału, który też przebijając się przez jednę z kolumn Wałujewa, bagnami zdołał ujść ku Radzanowu nieścigany przez moskali.
Tyralierzy natomiast dopuściwszy nieprzyjaciela na 150 kroków, dali ognia: kilkunastu moskali padło i napierająca kolumna zrazu zachwiała się, lecz wnet uderzyła całą siłą na ośmnastu towarzyszy Kolbego. Garstka odstrzeliwając się, cofała się powoli przez dwie i pół godziny, zaprzątając sobą masy nieprzyjaciela, aż żadnego prawie z nich nie stało (ocalał tylko ciężko ranny Józef Prus Trębicki) wszyscy polegli. Prócz Rzempołuskiego i Kolbego, okrytego 30 ranami, padli Grothus, piętnastoletni Ignacy Kuczborski, Żarnowski, szewc ze Suchocina, Hanke i dwaj bracia Getzowie z Warszawy, dwóch księży Kapucynów i siedmiu innych. Pogrzeb bohaterów odbył się z całą okazałością na jakie okoliczności pozwalały. Straty moskali były znaczniejsze.