Po opuszczeniu Horek ruszył Zwierzdowski w kierunku południowo-wschodnim ku Czausom i Czerykowu, po drodze puszczając pojmanych w Horkach żołnierzy, zaopatrując każdego z nich w pieniądze. Idąc krajem nieprzyjaznym, gdzie ludność wiejska przez władze moskiewskie już zorganizowana była w bandy tropiące powstańców, oddziałek nie wzrastał lecz topniał. Wreszcie zbliżywszy się do wsi Jeziór pod Czerykowem zwrócił się na zachód w celu przedarcia się do województwa mińskiego. Tymczasem moskale już go osaczali. Dwa oddziały moskiewskie z Czaus i Czerykowa z artyleryą, wzmocnione czterema setkami uzbrojonego chłopstwa, dopadły powstańców o 4 wiorsty od Liciag. Zwierzdowski zdołał wymknąć się dość szczęśliwie ze stratą 1 zabitego tudzież 5 jeńców i wstrzymać pościg przez zniszczenie za sobą przeprawy przez rzekę Proń. Widząc jednak niepodobieństwo ani utrzymania się w okolicy ani dotarcia do Mińskiego, oddziałek wysłał deputacyę do Prepojska, gdzie 13. maja trzydziestu złożyło broń. Sam Topór przez Mohilew uszedł za granicę.
[Maliszewski E., Rok 1863 na Kresach mohilewskich ...]
Oddział Topora próbował ratować się w jedyny możliwy sposob: przy pomocy szybkiego przenoszenia się z miejsca na miejsce. Kontynuując marsz w kierunku południowym, mniej więcej wzdłuż rzeki Proni, przeprawiono się w odległości 22 kim. od Czausów na prawy brzeg tej rzeki z widocznym zamiarem podążenia teraz na zachód, w stronę Rohaczewa i niedalekiej już stamtąd Mińszczyzny. Ale tu właśnie, zaraz po dokonaniu przeprawy, obskoczyła powstańców w d. 11 maja obława rosyjska. Siły były nierówne. Po stronie rosyjskiej występował tu oddział, wysłany z Czerykowa w d. 10 maja, a nazajutrz, właśnie w dniu utarczki, połączony z oddziałem, nadążającym z Czausów. Przy wojsku znajdowała się artylerja, nadto zaś około 400 włościan, uzbrojonych w strzelby, piki i drągi, którzy — według późniejszego raportu urzędowego — okazywali szczególną pomoc, dostarczając pewnych wiadomości o poruszeniach powstańców i przy chwytaniu tychże. Siły zaś polskie składały się z półtorej setki nieświetnie uzbrojonej młodzieży.
Oddziały rosyjskie, połączone we wsi Rudni, dopadły powstańców o 4 wiorsty za wsią Leciahami. Przebieg „bitwy" był wielce charakterystyczny. Siły zbrojne rosyjskie, składające się, wraz ze zbrojną obławą chłopską, z tysiąca bez mała ludzi, nie ośmieliły się zaatakować wprost tej garstki dzielnej młodzieży, ale trzymając się na odpowiednim dystansie, wyprowadziły w bój... artylerję. Oczywiście, w tych warunkach nietrudno było przewidzieć rezultat walki. „Na skutek działania artylerji — według brzmienia raportu urzędowego — powstańcy w nieporządku rozbiegli się, lecz z powodu zniszczenia przeprawy i zmęczenia wojska ściganie wstrzymano. Wzięto 5 w niewolę, jeden zabity znaleziony na polu i 15 koni; zabranych 20 koni powrócono włościanom, ponieważ były zabrane przez powstańców. Ze strony wojska straty żadnej nie było.
Ta niekrwawa bitwa pod Leciahami w d. 11 maja, w której na dobre ucierpiały jedynie furgony powstańców, zdecydowała jednak o losach oddziału horeckiego.