Z rana o godz. 7. Dłuski, wydawszy rozkaz wymarszu, otrzymał wiadomość o ukazaniu się awangardy nieprzyjaciela, który w ciągu nocy otrzymał 5 świeżych rot posiłków, o czem dowódca powstańców nie wiedział. Ściągnął więc Dłuski pikiety do obozu, pogasił ogniska i ukrywszy strzelców za pniami drzew i łomami, wydał rozkaz strzelania tylko na komendę. Moskale nie znalazłszy pikiet, pewni, ze Jabłonowski i Bronisławski opuścili wczoraj zajmowane stanowisko, nie obawiając się zasadzki, z nieodwiedzionymi nawet kurkami podeszli aż pod linię gęsto rozstawionych strzelców. Przypuszczeni na 20 kroków, przyjęci świetną salwą, czemprędzej zmieszani poczęli uciekać i dopiero w pół godziny uszykowawszy się, przypuścili atak — ale manewrując na wszystkie strony, nie zdołali wyciągnąć Dłuskiego z dogodnej pozycyi. Powstańcy, poukrywani za naturalnemi fortecami, do godziny pierwszej odpierali ataki, przypuszczając moskali za każdym razem na 50 kroków, aż wreszcie nieprzyjaciel widział się zmuszonym zaprzestać dalszej walki, Dłuski zaś, obawiając się stracenia dobrej pozycyi, i w obawie przewagi liczebnej moskali, ścigać odstępujących nie mógł.