Pułkownik Sierzputowski, pozostawiony przez Semekę w Płońsku, dość rychło dowiedział się o obozowiskach oddziałków i ruszył z 2 secinami kozaków i 50 piechoty morumskiego pułku ku Drobinowi, przybył d. 28. stycznia do Glinojecka, gdzie właśnie maszerował oddziałek około 100 ludzi, dowodzony przez Kazimierza Wolskiego, byłego żołnierza pod Garibaldim. Wolski wymknął się szczęśliwie i spiesznie posuwał się ku Krajkowu, poczem zwrócił się na północ i stanął w Uniecku. Tutaj jednak dopadł go już Sierzputowski. Rozdzieliwszy kozaków na prawo i lewo, otoczył wieś, a piechota z częścią kozaków uderzyła od czoła. Powstańcy zamknęli się w dwóch wielkich domach i uparcie bronili się z nielicznych strzelb, jakie posiadali. Kilkakrotnie z wielką odwagą, z kosynierami na czele, wypadali z domów, usiłując przedrzeć się, lecz przyjmowani gęstym ogniem karabinowym, za każdym razem zmuszeni byli cofać się. Gdy nakoniec sąsiednia stodoła zapaliła się, a z niej ogień przeskoczył na domy, w których dzielna garstka tak waleczny stawiała opór, wybiegli na zewnątrz i poddali się , moskale zaś pod pozorem, iż jeden z poddających się rzekomo miał strzelić do Sierzputowskiego, rzucili się na bezbronnych, poczęli mordować i dobijać rannych, 75 wziął Sierzputowski do niewoli, między nimi Wolskiego.
Zniechęcony klęskami w Uniecku i pod Słominem, Padlewski odstąpił od zamiaru ponownego uderzenia na Płock i napisał nawet odezwę, znoszącą powstanie w tej części Płockiego, pod wpływem jednak Zbigniewa Chądzyńskiego (Ludwika Białego), naczelnika powiatu pułtuskiego, nie ogłosił jej i przeciwnie wezwał do energicznego organizowania się, sam jednak udał się między Narew a Bug, gdzie część oddziałów podlaskich szukała schronienia.