Przeprawiwszy się przez Bug pod Sławetyczami, Stasiukiewicz zatrzymał się pod wsią Czerskiem i kazał nastawić kotły do małego choć odpoczynku i nakarmienia zgłodniałego żołnierza. Wkrótce atoli dano znać, że major Andruszkiewicz, przeprawiwszy się przez Bug, zdąża ze swym oddziałem a za nim wojsko wysłane w pomoc z Włodawy. Mimo dobrej pozycyi jaką zaraz zajął pod lasem, nie mógł Stasiukiewicz przyjąć boju z powodu przeważającej liczby nieprzyjaciela, tymbardziej, gdy rekonesans wysłany w stronę Brześcia doniósł, że i stamtąd oddział wojska wyruszył i już jest blisko, powstańców zaś było niespełna 350 ludzi.
Stasiukiewicz przy pierwszym ataku opuścił oddział, który począł ratować się ucieczką, prócz 70-ciu strzelców. Ci, kierowani przez oficerów, działających juz po swojej myśli, rozstawili się przy grobli i spotkali nieprzyjaciela ogniem ze swoich strzelb myśliwskich i tak dwie godziny walczyli, aż wreszcie rozsypali się po lesie, zostawiając na placu boju 11 ludzi i 17 wziętych do niewoli, jaszczyk z amunicyą i kilka furmanek z bagażami dostało się również w ręce nieprzyjaciela.
Rozbitki, po większej części kosynierzy, wymykali się do Królestwa, jako stamtąd pochodzący. Adjutant starszy odziału, Kazimierz Narbutt, zdołał zebrać 160 rozproszonej piechoty i 37 jazdy (z tego połowa wróciła niebawem do Kongresówki), 80 piechoty doprowadził do Wańkowicza, który od 8. 5. zbierając się w lasach Rudzkich, zgromadził 101 ochotnika. Z jazdą 37 koni Narbutt przez dwa miesiące ruszał się w różnych okolicach Polesia i doprowadził oddział do stukilkudziesięciu ludzi.