Niedaleko Lipicy Callier rozdzielił swoje siły i zostawił pułkownika Słupskiego wraz z dowódcą 3-go oddziału Szumlańskim przy furgonach, sam zas z resztą oddziału nocował w Konarach. Nad ranem 31. maja od wsi Grodziec ukazał się oddział moskiewski, składający się z 5 komp. piechoty i szwadronu kawaleryi i odrazu uderzył na oddział Słupskiego, odcinając go od Calliera. Wobec cofnięcia się Słupskiego wraz z taborem do Cieświcy, Callier kontrmarszem udał się przez Holendry ku Borowcowi. Wojsko po 36-godzinnych ciągłych marszach znużone potrzebowało odpoczynku, obrawszy przeto bezpieczną pozycyę między kilku wzgórzami, ciągnącemi się łańcuchem, wysłał dowódcą podjazd po żywność, zanim fen jeszcze powrócił, od Borowca wysunął się nowy oddział moskiewski z 4 rot piechoty, szwadronu kawaleryi i 2 dział złożony. Pragnąc wyzyskać pozycyę, Callier, nie czekając napadu, natychmiast ^am wykonał atak, lecz w chwili najbardziej stanowczej kosynierzy nie dotrzymali placu i oddział poszedł w rozsypkę. Przy Callierze pozostało tylko przeszło 100 ludzi, Skrzyńskiemu udało się wycofać z kawaleryą.
Uchodząc ku Grodźcowi dowiedział się Callier, że siły moskiewskie, zdążające z Częstochowy, Piotrkowa, Kutna, Kłodawy, Łęczycy, Konina i Kalisza, w ilości 2 kompanii piechoty, 6 szwadronow jazdy, kilku secin kozaków oraz 8 dział otoczyły go ze wszystkich stron. Zakopawszy zatem broń rozpuścił oddział, naznaczając punkt zborny. — W potyczce pod Borowcem Callier, ze 600 ludzi, których miał jeszcze 28. maja, tylko 200 prowadził do walki, gdyż oddział Słupskiego wraz z całym taborem oddzielił się był poprzednio.