Po starciu pod Kadyszem Brandt i Hlasko połączyli się z oddziałami Suzina i Kamińskiego, który niebawem, zdawszy dowództwo swego oddziału Suzinowi, udał się znowu w Łomżyńskie. Dnia 13. czerwca powstańcy wyruszyli ku kolei i Kownu, naciskani przez 5 rot piechoty z dwiema armatami i 2 szwadrony huzarów, a z Kowna wysłano również silną kolumnę przeciw Suzinowi. Wobec tego przeszedł Suzin ze swoimi dwoma oddziałami pod Pumami przez Niemen, pod Olitą zaś wrócił z powrotem do Augustowskiego ścigany przez 1 rotę gwardyi i nieco jazdy pod dowództwem kapitana Sztern v. Gwiazdowskiego. Suzin ukrywszy swoich strzelców nad rzeką, przyjął idących wzdłuż Niemna moskali z zasadzki żwawym ogniem. W krótkiej jednogodzinnej utarczce pod Olitą moskale stracili 3 kozaków i jednego oficera. Suzin uwolniony na chwilę od pościgu ruszył ku Serajom.
[Karpowicz Jan., Imć pana rotmistrza Józefa Karpowicza powstańca z roku 1863 wspomnienia, spisał Jan Obst, Wilno 1928]
Przywiózł on [Gleb który połączył się z partią Suzina] własnej konstrukcji dwa działa […] wydrążone w kłodach dębowych obitych żelaznymi obręczami. Gdy jedni z nas dobierali się do wozów z prowiantami, inni zaś podziwiali owe arcydzieła sztuki puszkarskiej, padły nagle strzały. Był to oddział kozacki, który przechodził właśnie drugą stroną Niemna i nas w ten sposób niespodziewanie zaalarmował. Strzały nie były szkodliwe, nie było też obawy, by nieprzyjaciel przeprawił się na naszą stronę, gdyż promy były zniszczone, zresztą kozacy unikali okazji, w której można było oberwać po łbie. Atoli Gleb uważał, że właśnie nadarza mu się najlepsza sposobność popisania się przed całym naszym oddziałem. Kazał więc na gwałt zataczać swoje armaty na brzeg Niemnowy. Miał on też swoich wyszkolonych puszkarzy [artylerzystów] wśród szlachty, ci ustawili się, przejęci swoją ważną rolą, jeden ze szczotką [wyciorem], drugi z lontem. Działa były nabite już poprzedniego wieczora. Sam Gleb je wyrychtował, zakręcił drewnianą śrubę, potem zakomenderował po rosyjsku (gdyż po polsku nie mówił wcale): Pli! Rozległ się huk straszliwy, olbrzymi kłąb dymu zasłonił nam przez chwilę świat […] działo nabite już z wieczora, nabrzękłe następnie skutkiem deszczu, który lał całą noc – pękło. Połowę jego siłą wybuchu przerzuciło na drugą stronę Niemna, druga połowa warcząc i kręcąc się przewróciła kilkunastu kosynierów przyglądających się temu widowisku. Zza rzeki doszedł nas głośny śmiech kozaków. Gleb zaklął z rosyjska […] Suzin machnął tylko pejczykiem i odszedł. Lecz uparty Gleb nie dał za wygraną, kazał zatoczyć drugie działo, z którym powtórzyła się ta sama historia. Taki był żałosny koniec naszej artylerii
[O Suzina oddziale. Relacja uczestnika powstania 1863 r., walczącego pod rozkazami P. Suzina od końca maja do 21 czerwca 1863 r., Rps. Biblioteka Narodowa, II 6519]
Fabrykująca się armata dębowa pod przewodnictwem P. (oficera artylerii rosyjskiej) przezywanego „ojciec-Armata”. Stojące w pobliskich Balwiczyszkach dwie roty Moskali (500 ludzi) miały do dyspozycji dwie armaty. Chcąc uniknąć konfrontacji, oddział ruszył ku Litwie, sforsowawszy uprzednio wody Niemna. Część Rosjan przeprawiła się jednak w ślad za powstańcami, obsadzając górę, budynki oraz wieżę kościoła, ostrzeliwując powstańców gęstym, lecz nieszkodliwym ogniem. Dla obrony przeprawy Suzin wezwał trzech „sztucerników”, zaś przeciw masie Rosjan, jaka zgromadziła się w jednym z domów, postanowił użyć swego drewnianego działa: „Uszykowano armatę, wymierzono, strzał padł, ale działo skutkiem danego naboju zostało rozerwane i szczęściem tylko zapalający P. ocalał. Jednakże, choć strzał był bezskutecznym, nie można powiedzieć, żeby nie był bez użytku, gdyż w szeregach nieprzyjacielskich sprawił ogromne zamieszanie