Portal w rozbudowie, prosimy o wsparcie.
Uratujmy wspólnie polską tożsamość i pamięć o naszych przodkach.
Zbiórka przez Pomagam.pl

Powstanie Styczniowe - uczestnicy

Największa baza Powstańców Styczniowych.
Leksykon i katalog informacji źródłowej o osobach związanych z ruchem niepodległościowym w latach (1861) 1863-1865 (1866)

UWAGA
* Jedna osoba może mieć wiele podobnych rekordów (to są wypisy źródłowe)
* Rekordy mogą mieć błędy (źródłowe), ale literówki, lub błędy OCR należy zgłaszać do poprawy.
* Biogramy opracowane i zweryfikowane mają zielony znaczek GP

=> Powstanie 1863 - strona główna
=> Szlak 1863 - mapa mogił i miejsc
=> Bitwy Powstania Styczniowego
=> Pomoc - jak zredagować nowy wpis
=> Prosimy - przekaż wsparcie. Dziękujemy

Szukanie zaawansowane

Wyniki wyszukiwania. Ilość: 42
Strona z 2 Następna >
Moszek Grünseid
Dziś w poniedziałek, zmarł we Lwowie w 90tym roku życia, ostatni żydowski powstaniec Mojżesz Gruenseit z Podkamienia, który brał udział w powstaniu w r. 1863 i walczył za wolność i niepodległość Polski.Urodził się w roku 1838 z rodziców ortodoksów w Podkamieniu, jego ojciec Ascher Gruenseit był piekarzem i poważanym obywatelem w miasteczku, i także na „dworze Husiatyńskim”. Ascher Gruenseit miał kilkoro dzieci, najwięcej jednak lubił najstarszego syna Mojżesza, który był słynnym talmudystą i przytem uczył się rzemiosła, był bowiem malarzem i lakiernikiem. (...) W pałącu hr. Cetnera nic nie robiono, zanim nie radzono się „Mojżesza lakiernika” jak jego tam wołano. – Szczególnie stary hrabia, który prowadził wielkie interesa z żydami, nie ruszył się ani krok bez zgody Mojżesza. On bardzo dobrze wiedział, że Mojżesz jest mu oddany, przytem miał go za bardzo mądrego, i zawsze się jego radził. Nie było to przyjemne nawet synom hrabiego, i spróbowali kilka razy czynić ojcu wyrzutów, dlaczego on zdradza wszystkie tajemnicy pałacu żydkowi, lecz stary hrabia zawsze powiedział że ma największe zaufanie do Mojżesza, aniżeli do wszystkich chrześcijańskich lizunów, którzy są gotowi zdradzić go przy pierwszej lepszej sposobności. W roku 1860, Mojżesz Gruenseit ożenił się z córką podkamienieckiego rymarza Winklera. Na ślubie obecne było cale miasteczko, dużo ortodoksyjnych (chasydów) husiatyńskich, także dużo chrześcijan z szlachtą na czele. Opowiadają nawet, że stary hr. Cetner, na ślubie bardzo się radował, tańczył z wszystkiemi ortodoksami (chasydami) tak zwany „Micwetencel”, poczem dał narzeczonemu 50 złotych dukatów.Kiedy przygotowywano się do powstania w roku 1863, odbyła się w podkamienieckim pałacu tajna konferencja powstańców. Do tej konferencji kazał stary hrabia wołać Moszka, który wtenczas liczył 25 lat. Gdy Moszek przybył, delegaci nie mogli się nadziwić, że stary hrabia do tak ściśle tajnej narady zaprosił żyda, z długą wysmarowaną, farbą poplamioną bekeszą i długimi pejsami. – Ot, przedstawił stary hrabia Moszka, przed konferencją „Żydek”, który nam będzie pomógł. Można się na niego zdać, on jest naszym przyjacielem i jest gotów oddać swoje życie za niepodległość Polski. (...)Pułkownik Langiewicz, przystąpił do Moszka, uścisnął mu rękę, a później z nim się całował i odebrał przysięgę. Od tego czasu Mojżesz był w kontakcie z Langiewiczem, który jego wyznaczył na tajnego listonosza, którego zadaniem było nosić tajne rozkazy ze sztabu generalnego, który się znalazł w podkamienieckim pałacu, na front. Mojżesza, naturalnie niekt nie podejrzewał, że jest on powstańcem. Codziennie dźwigał on swoje konewki z wapnem i farbę, w których chował tajne rozkazy i listy, których on miał. Razu pewnego rzucono na niego podejrzenie, zaczęto go szpiegować. Pewnego wieczoru przyszedł do niego żandarm i chciał u niego przeprowadzić rewizję. Mojżesz akuratnie w swoich konewkach miał tajny rozkaz, który miał przenieść przez nieprzyjacielski front , do obozu powstańców, obawiał się przeto rewizji; po pierwsze, ażeby u niego nie znaleziono tajnego rozkazu, po wtóre, jak jego zaaresztują, a może zastrzelą, to w obozie powstańców nie będą wiedzieli co zrobić. Nie długo namyślając, uderzył laską po głowie żandarma tak, że tamten w kałuży krwi, nieprzytomny upadł na ziemię, a Mojżesz uciekł. Teraz zaczął się przekradać przez nieprzyjacielski front, żołnierze jednak go złapali, obawiając się, że mogą go podejrzewać, udawał głupiego. Uważali go żołnierze za wariata, zaczęli z niego się wyśmiewać i kazali mu tańczyć. Mojżesz uczynił to, co oni mu kazali, tańczył, śpiewał a później dali mu odejść i Mojżesz przyniósł tajny rozkaz do obozu powstańców.Po powstaniu i po śmierci starego hrabiego, w miasteczku zapomniano p zasługach Mojżesza przy powstaniu 1863, on jednak sobie nic z tego nie zrobił, dalej pracował i uczciwie na chleb zarabiał, i co roku jeździł do husiatyńskiego Rabina. Jak się Mojżesz zestarzał i nie mógł więcej pracować, utrzymywali go jego dzieci. W rku 1918 po oswobodzeniu Polski odbył się w pałacu podkamienieckim zjazd polskich Sokołów. Delegaci szukali za temi, którzy brali udział w powstaniu r. 1863.W klasztorze znaleźli oni księgę, w której byli zapisani ci, którzy brali udział w powstaniu. Między innemi, było także nazwisko Mojżesza Gruenseita. Zaproszono wnet staruszka na ten zjazd, i zrobiono mu wielkie owacje.Od tego czasu Rząd Polski wyznaczył dla niego dożywotnią pensję w kwocie 3000 Mk. rocznie, a później jednak podwyższono tę pensję na 125 zł. miesięcznie. Ostatnio Mojżesz Gruenseit przebywał u swego zięcia N.Finkla we Lwowie, Ormiańska 14. Przed zielonymi świątkami poszedł on do łaźni, gdzie upadł i stłukł sobie rękę, dostał zakażenia krwi, odwieziono go do wojskowego szpitala, gdzie jego wyleczono. W ostatnich kilku dniach odnowiło się to zakażenie krwi i Mojżesz Gruenseit umarł dziś.Dzisiaj o czwartej po południu odbył się pogrzeb ostatniego żydowskiego powstańca w Małopolsce. Już godzinę przed pogrzebem zabrało się masa ludzi, między nimi dużo ortodoksów, którzy znali nieboszczyka. Przyjechał karawan, na którym lezał hełm wojskowy. Później większy oddział wojska w pełnym rynsztunku, pod dowództwem podpułkownika Grozińskiego. Oprócz tego było dużo powstańców w mundurach i wiele wyższych oficerów, między którymi znajdował się pułkownik Aron Ajzik Distenfeld, wnuk błp. Gruenseida.W końcu zjawiła się orkiestra wojskowa, ale na żądanie pozostałych sierót odprawił pułkownik Distenfeld orkiestrę. Punktualnie o godzinie 4tej po południu wynieśli zwłoki. Wojsko defilowało przed trumną. Zaczął się pogrzeb. Naprzód szli powstańcy, dalej oddział wojskowy, za trumną szli oficerowie z pułk. Distenfeldem na czele, dalej szła pozostał rodzina, krewni i znajomi zmarłego. Odprowadzenie zwłok odbyło się głównemi ulicami na cmentarz Janowski. Kahał wyznaczył grób honorowy na 8 parceli cmentarza, gdzie spoczywają zwłoki znakomitych współwyznawców miasta Lwowa. Na żądanie pozostałych krewnych nie wygłoszono żadnych nekrologów.Kahał dostał dziś telegraficznie zawiadomienie, że Min. Spraw Wojskowych pokryje wszelkie wydatki połączone z pogrzebem i grobem.
Moszek Grünseid
Działo się to pewnej pięknej nocy letniej w roku 1863. Księżyc i gwiazdy świeciły srebrzyście a powiewny zefir ochładzał powietrze. Po ciężkiej całodziennej pracy postanowiłem spędzić noc w ogrodzie na miękkiej trawie. Właśnie przygotowywałem posłanie, gdy nagle doszedł do moich uszu turkot przejeżdżającego pojazdu. Oglądałem się i zobaczyłem, że kolasa z podkamienieckiego pałacu, zaprzężona w czwórkę pięknych koni zajeżdża w kierunku mojego domku.Zrozumiałem, że przybywają do mnie, gdyż stało się coś i potrzebna jest moja pomoc. - Zdałem sobie jasno że nocy dzisiejszej w domu nie spędzę, i prawdopodobnie w ogóle nie odpocznę, gdyż z pewnością mam spełnić ważną misję, której wykonanie jest połączone z wielkiem niebezpieczeństwem. Zanim jeszcze miałem czas domyślić się, przyczyn niespodziewanych odwiedzin powóz przystanął przed moim domkiem a wychodzący z powozu przystąpił prosto do mnie, skinął ml ręką, abym się, oddalił i następnie naradzaliśmy się, na osobności, tak aby rozmowy naszej nie słyszał chrześcijański stangret, do którego hrabia nie miał zaufania."Słuchaj Moszku" przemówił do mnie hrabia, wysłannik z naszego obozu, przebywający na granicy polsko rosyjskiej pobliżej Brodów przybył do mnie. Z wielkim wysiłkiem przekradł przez się przez granicę i oznajmił mi, że jeżeli powstańcy nie dostaną pieniędzy dla zakupienia zapasów żywności będą musieli się poddać, gdyż głód panuje w obozie. Przyniosłem ci woreczek z 500 dukatami. Ty Moszku musisz jeszcze dzisiejszej nocy przenieść pieniędzy przez granicę.Dobrze odpowiedziałem, i więcej nie mówiłem ani jednego słowa. Hrabia przystąpił do kolasy wyjął woreczek z pieniędzmi, dał mi je i wkrótce odszedł. Posiadałem przy sobie przepustkę, na mocy której miałem prawo przejść przez granicę, rosyjską poruszać na niej na przestrzeni 4 kilometrów, według długości i szerokości tej granicy. Wziąłem na drogę drabinę oraz dwie konewki napełnione wapnem. Pieniądze umieściłem w dwóch woreczkach a każdy woreczek ukryłem konewkach pod wapnem i wyruszyłem w drogi.Granicę przeszedłem szczęśliwie. Teraz łamałem sobie głowę, nad tem, w jaki sposób przedostać się, do obozu powstańców, znajdującego się w głębi terytorium rosyjskiego, na które to miejsce nie mogłem już udać się, z powodu braku upoważnienia. Nie zraziłem się tem jednak, lecz zdałem się, na wolę boską, wierząc głęboko, że Bóg Wszechmocny nie opuści mnie w niebezpieczeństwie. Jednak już po przejściu kilka kroków napotkałem na mniejszą patrol kozacką.- Żydzie, krzyknął jeden z nich kierując pikę ku moje piersi. Dokąd Idziesz?Tak sobie, panie wojaku, odpowiedziałem, spacerując sobie po polu. Noc jest ciepła a wietrzyk łagodny wieje. Błąkam sie bez celu. Jestem też zmęczony i trochę głodny. Chciałbym znaleźć żyda, który by mi czemś poczęstował.Tu żydow nie znajdziesz, odpowiedział kozak, gdyż to miejsce jest polem walki. Ruszaj stąd, jeżeli ci życie jest miłem.Widząc, że z kozakami nie poradzę, wróciłem się, a skoro jednak patrol zniknęła mi z oczu, zawróciłem powtórnie i skierowałem się w stronę, obozu powstańców.Nagle "trach". Koło, mnie eksplodowała bomba. Odwróciłem się i spostrzegłem, że bomba była wycelowana przeciwko mnie. Mianowicie jeden z kozaków, ukryty pod drzewem, widząc, że czegoś szukam, rzucił mnie bombą,. Chybił jednak i w ten sposób cudem niemal uszedłem niechybnej śmierci.Gdy zauważyłem, że jestem szpiegowany, przestraszyłem się i chciałem uciekać. Było już jednak za późno, gdyż właśnie nadciągnął oddział jeźdźców kozackich i wziął mnie do niewoli. Pociemniało mi oczach, gdyż sądziłem, że jestem zgubiony. Ale na chwili jednak nie przestałem myślić o tem, w jaki sposób wydostać się z niewoli i nieść pomoc powstańcom.
Moszko Grünseid
(Józef) Ur. 1838 Podkamień, syn Aschera (piekarza). Malarz-lakiernik. Talmudysta. Od wieku 18 lat zaufany hr. Cetnera, który radził się jego w wielu sytuacjach finansowych. 1860 wziął ślub z córką rymarza Winklera (na ślubie była obecna okoliczna szlachta, a hr. Cetner miał mu wręczyć 50 złotych dukatów). Brał udział w przygotowaniach i naradach powstańczych z udziałem Langiewicza, któremu później osobiście podlegał. Mając nierzucający się w oczy wygląd i pozwolenie przechodzenia granicy pełnił często rolę emisariusza przenosząc rozkazy i pieniądze. Kilkukrotnie wymykał się z sytuacji niebezpiecznych złapany na "szpiegowaniu". Udawało mu się spić żołnierzy rosyjskich, lub przekonać ich że jest niespełna rozumu. W czasie jednej z rewizji pobił komisarza. Działał w okolicach Podkamienia, Brodów jak też i Tomaszowa. W stopniu szeregowego brał udział w walkach oddziału Wysockiego pod Radziwiłłowem gdzie udało mu się ocalić wóz z zaopatrzeniem powstańczym i przewieźć przez granicę austriacką. Osadzony w więzieniu w Turabinie, uciekł po dwóch miesiącach. Swoją historię popierał opiniami Olgi hr. Cetner, właścicielki dóbr w Podkamieniu, Władysława Orobkiewicza - radcy sądowego i referenta prasowego przy Delegacie we Lwowie, Dr Juliana Ustrzyckiego, lekarza w Podkamieniu, później lekarza powiatowego w Lisku. Po upadku powstania wrócił do Podkamienia, tu zajmował się lakiernictwem i szmuklerstwem (wyrób pasów, frędzli itp). W 1918 roku odkryto jego przeszłość powstańczą i odtąd honorowano przyznając stopień podporucznika. Z racji na biedę zwracał się o przyznanie racji żywnościowych i zapomogi. W 1927 przyzano mu pensję 125 zł. Dzieci żyły w USA i na Bukowinie.Zmarł 26 czerwca 1928 roku po niefortunnym upadku we Lwowie. Został pochowany na Cm. Janowskich w kwaterze 8. Pogrzeb był wielką manifestacją, w której brała udział grupa powstańców, kolumna wojskowa, orkiestra i rzesze ludzi. Pogrzeb sfinansowało Ministerstwo Obrony. Odznaczony czterema medalami.
Strona z 2 Następna >