Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.
Marcin Zawora
Pamięć o zrywie narodowym, jakim było Powstanie Styczniowe w 1863 roku, trwała w sercach ówczesnych Polaków jeszcze długie lata po jego zakończeniu. Wiele rodzin pielęgnowało historię i opowieści dotyczące powstańców, ich rodzin i dramaturgii tamtego czasu. Jedna z takich historii jest związana z rodziną Bazarników z Czatkowic, których przodek Sebastian Bazarnik (1826-1887) odnalazł w lesie rannego powstańca, uczestnika bitwy miechowskiej 17 lutego 1863 roku. Warto ją przypomnieć w 150. rocznicę Powstania Styczniowego.
W 1863 roku, pewnego zimowego poranka Sebastian Bazarnik, gajowy w dobrach hrabiego Potockiego, jak zazwyczaj poszedł na obchód lasu. Po pewnym czasie, niespodziewanie szybko, wrócił. Nakazał swojemu synowi - Izydorowi zaprzęgać konia do sań i pojechali w stronę lasu. Gdy dojechali na miejsce, Sebastian zaszył się w gęstwinę leśną by po dłuższej chwili wynieść z niej rannego i wyczerpanego ze zmęczenia człowieka. Był to powstaniec. Po powrocie do domu ułożyli rannego na łóżku. Broń, która była przy nim, czyli: szabla i dwa pistolety z nabojami Sebastian, w obawie przed żołnierzami austriackimi, ukrył w szopie, przykazując zachowanie tajemnicy na temat zaistniałej sytuacji. Ranny powstaniec opowiadał o sobie: "Jestem z Balina. Byłem w bitwie z Moskalami pod Miechowem. Po bitwie wycofywaliśmy się nocą. Osłaniałem, wraz z kilkoma towarzyszami, rannych w bitwie, wiezionych na podwodach (zaprzęgach konnych) wziętych z jednej wsi. Już o świtaniu natknęliśmy się na patrol kozaków. Zaczęli nas ostrzeliwać. Chcąc umożliwić ucieczkę podwodów z rannymi zatrzymaliśmy się we czterech na skraju małego zagajnika i z za drzew ostrzeliwaliśmy nadjeżdżających kozaków z pistoletów i strzelb. Zatrzymali się, gdy dwa ich konie upadły. Wtedy my postanowiliśmy odskoczyć. Gdy wsiadaliśmy na konie, nagle gruchnęły kozackie wystrzały. Poczułem ból w biodrze od tyłu. I koń wyrwawszy mi z rąk lejce pogalopował w pole. Zwaliłem się z nóg na ziemię. Widząc to towarzysze podnieśli mnie. Jeden z nich wziął mnie przed siebie na konia i pogalopowaliśmy za podwodami z rannymi. Nie pamiętam, co było dalej. Gdy oprzytomniałem leżałem w głębi lasu. Przy mnie był towarzysz i jego koń. Coś mi mówił, że uciekając zabłądziliśmy w lasach, że trudno mu się ze mną poruszać, że muszę tu poczekać, musi jechać gdzieś szukać pomocy. Poprawił mi jeszcze opatrunek opasujący mnie w pół, przykrył swoją kurtką i odjechał zapewniając, że wróci z pomocą. Minął dzień i noc i nie wracał. Dobrze, ze wyście mnie odnaleźli. Może przeżyję".
Sebastian Bazarnik udał się do Krzeszowic, w celu zorganizowania pomocy rannemu powstańcowi. Poprzez organistę powiadomił szpital hr. Potockich o zaistniałej sytuacji. Polecono by ranny pozostał w Czatkowicach, ponieważ husarzy austriaccy przeszukują okolicę szukając powstańców. Kolejnego dnia, o zmroku pod chatę zajechały sanie i zabrano rannego do szpitala na Nowej Wsi. Niestety nie udało się uratować Marcina Zawory, zmarł w skutek ran odniesionych w bitwie. Zmarłego żołnierza Powstania Styczniowego pochowano na cmentarzu w Krzeszowicach. Jego grób znajduje się na starej części cmentarza, po lewe stronie idąc od głównej bramy. Na nagrobku widnieje napis: Marcin Zawora
włościanin wsi Balin lat 36 w skutek odniesionych w sprawie Ojczyzny i Wiary ran pod Miechowem d 9/3 1863 zmarł w Krzeszowicach
Od tamtego czasu, kolejne pokolenia potomków Sebastiana Bazarnika (1826 -1887) z Czatkowic pielęgnują grób i pamięć Marcina Zawory - żołnierza Powstania Styczniowego.
Robert Kuczara (Na podstawie spisanych wspomnień Władysława Bazarnika)
Źródło
Kuczara R., Powstanie Styczniowe 1863 - historia Powstańca Marcina Zawory i Sebastiana Bazarnika z Czatkowic, w: Ziemia Krzeszowicka 11-12.2006
Nadawca
Robert Kuczara
Uwagi
Historia dotyczy przodka nadawcy: Sebastiana Bazarnika i powstańca styczniowego Marcina Zawory. Na podstawie rodzinnych spisanych przekazów. Grób powstańca znajduje się na cmentarzu w Krzeszowicach.