Uczestnik jazdy Różyckiego i bitwy pod Salichą. Spotkanie z nim tak opisuje 10-letnia wówczas Łucja: Mimo zakazu wparłam się ze szklanką zimnego mleka aż pod konia, stojącego prawie u drzwi szeregowca, i bez trwogi, choć cała drżąca, wyciągnęłam ręce w górę podając napój. Pochylił się ku mnie z konia chłopak piękny, jasnooki, z twarzą sczerniałą od dymu i biorąc z uśmiechem szklankę z rąk moich, przytknął usta do moich palców i powiedział: "Jestem Miaskowski, jutro może żyć nie będę. Dziękuję Ci panienko". a z moich oczu trysnęły łzy gorące. Zerwała z szyi medalik i dałam mu go. Uśmiechnął się smętnie. Schował medalik za brunatną świtkę, a zwróciwszy konia zawołał wzruszony: "Żyje Polska!" i popędził za innymi znikającymi już za bramą na hasło rozkazu "odwrót". na który w pośpiechu garstka ta pozostała po ciężko opłaconem, choć świetnym zwycięstwie pod Salichą nad korpusem jenerała Szemiakina przemykała się ku granicy austriackiej pod wodzą Edmunda Różyckiego.