Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Franciszek Jundziłł

W tych dniach straciliśmy jednego z towarzyszy wygnania, ś. p. Franciszek Jundziłł dnia 13 t. m. prze niósł się do wieczności. Należał do zacnej i bardzo szanowanej na Litwie rodziny, urodzony w Słonimskim powiecie, w dziedzicznej wiosce Johalinie, młode lata poświęcił służbie wojskowej, którą opuścił w 1858 r. w stopniu rotmistrza kawalerji. Ostatnie powstanie zastało go zajętego rolą, bo powróciwszy do domu, oddał się był na rodzinnej skibie gospodarstwu, będącemu zawsze ulubionem zajęciem rycerskiego i rol niczego narodu. Na byłego oficera zwróciły się oczy tych, którzy powstanie w bezbronnym organizowali kraju, i odrazu wzywano go, aby objął dowództwo nad formującym się w słonimskim powiecie oddziałem. Ś. p. Franciszek krwi i życia dla ojczyzny nie szczędził, i kiedy inni za broń chwytali i on był gotów stanąć w szeregach, ale dowództwa przyjąć się wzbraniał, nie będąc pewien czy zadaniu podoła; naglony, przyjął je wreszcie, warując sobie,- iż przy znalezieniu innego oficera znowu podrzędne zajmie miejsce, a nowemu dowódcy znajomością miejscowości służyć i pomagać będzie. Dnia 8 maja 1863 r. był w obozie u ówczesnego naczelnika wojennego grodzieńskiego województwa, pułkownika Duchyńskiego, a 12-go w okolicach Mołowid, w swoim już własnym obozie, 80-ciu ochotników liczył. Liczba ich wkrótce urosła do 300 przeszło i pierwsze tygodnie zeszły na ćwiczeniu młodego żołnierza, ogłaszaniu włościanom ma nifestu Rządu Narodowego, kuciu kos i wojennych przygotowaniach. Kiedy w okolice Mołowid nadciągnęły oddziały grodzieński, wołkowyski i prużański, pod dowództwem Lenkiewicza, Jundziłł ze swoimi ludźmi -oddał się pod jego rozkazy, i najczynniejszy brał udział w bitwie pod Mołowidami dnia 3 czerwca, gdzie Moskale znaczne straty ponieśli. Kiedy po tej bitwie postanowiono się rozejść, aby walkę po całym rozszerzyć kraju, koło Jundzilła skupili się oprócz Słonimskich, jeszcze nowogrodcy ochotnicy i kilku dziesięciu ludzi z oddziału Lenkiewicza. Z nimi udał się on ku Myszance, i 7 czerwca zatrzymał się w miejscu Górą zwanem, gdzie miał znowu potyczkę; ztamtąd dążąc ku kanałowi Ogińskiego, dotarł do granic nowogrodzkiego powiatu, a spełniając ściśle dany sobie rozkaz, gdy nowogrodzkich powstańców miejscowemu powiatowemu naczelnikowi oddal, przez pińskie błota napo wrót do swojego powiatu podążył. Siły rosyjskie były już bardzo przeważne, i kilka tygodni zeszło Jundziłlowi na ciągłych po puszczach Słonimskich marszach, pełnych trudów i niebezpieczeństw. Wi dziano go kolejno w lasach Haninowickich, Boreckich, Wiackich, Tartackich, koło Albertyna, Mołczadzi, Mołowid, Bytenia, raz pod samym Słonimem na żydowskim obozował cmentarzu. Po rozbiciu Łukaszewicza potrafił resztki jego oddziału ocalić i około siebie zgromadzić. Dnia 14 sierpnia zdał dowództwo oddziału Kołłupajle, ale z nim razem podążył do Głębokiego-kąta, gdzie mieli spotkać wojennego naczelnika województwa grodzieńskiego]; w marszu tym miał jeszcze udział w utarczce 15 sierpnia. Obwiniony oto, iż potyczek z nieprzyjacielem unikał, po prześledzeniu wszystkich okoliczności zupełnie uniewinnionym został, a kiedy powstanie na Litwie upadać coraz bardziej zaczęło, podążył ku Królestwu. Dnia 8 października przeprawił się przez Bug, 20-go był już na granicy Galicji, w Borowej, a 29-go stanął w Krakowie. Tam, przez wojskowego organizatora Galicji, powołany dnia 9 grudnia do pełnienia obowiązków komendanta miasta, oddał się temu z całą gorliwością, a 20 stycznia 1864r. naznaczony został organizatorem wojskowym w okręgu krakowskim; dnia 12 lutego Rząd Narodowy przysłał mu nominację na podpułkownika wojsk powstańczych, na początku zas marrca z powodu zrujnowanego zupełnie zdrowia, otrzymał urlop nieograniczony i razem z wielu innymi do Francji pospieszył. Przybył do Paryża dnia 8 marca 1864 r. Złamany publicznemi i rozlicznemu nieszczęściami, bo familja jego także ciężko dotkniętą została, do sił już nie wrócił: cho roba piersiowa której zarodek może w lasach Słonimskich znojom życia partyzanckiego był winien, rozwinęła się szybko, i pozbawiony środków do życia, przyjętym został do szpitala paryzkiego Hótel-Dieu, gdzie opatrzony wszystkiemi Sakramentami w zgodzie z Bogiem i ludźmi duszę niebu oddał. U zmarłego znaleziono parę listów od rodziny o której zawśze z rozrzewnieniem mówił, rozmaite rozkazy i nominacje \yladz narodowych, a na drobnym kalendarzu kieszonkowym starannie zapisane wszystkie daty jego wojskowego i publicznego żywota, od chwili kiedy wstąpiwszy do oddziału, życie swe ojczyźnie poświęcił, aż do przybycia tu na tułactwo. Dalecy krewni, którzy go troskliwością otaczali, ostatnie słodząc chwile, sprawili mu pogrzeb, a uwiadomieni przez nich rodacy dnia 16 lutego odprowadzili zwłoki na cmentarz Pere Lachaise, gdzie czekać będą, aż Bóg miłosierny przenieść je pozwoli do wolnej już ojczyzny. Po żałobnem za duszę zmarłego nabożeństwie, jedna z przytomnych na niem, prawdziwie chrześcijańskich niewiast naszych, mówiąc o tym zgonie takim wczesnym, bo ś. p. Jundziłł zaledwo 40 lat liczył, i tak daleko od wszystkiego co kochał, zrobiła tę głęboką uwagę, iż umierając między ukochanymi, myśli się o tem co człowiek traci, w osamotnieniu zaś takiem i w takiej niedoli, o tem co zyskuje. Słowa te zapisujemy tutaj na pociechę przyjaciół a szczególniej krewnych zmarłego, gdyby się kiedy te kartki do rąk ich dostały
Źródło
Ojczyzna, dziennik polityczny, literacki i naukowy 1865 nr 17
Nadawca
GP
Uwagi
Większość tekstu powtórzona w: Rocznik Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu 1866
METRYCZKA REKORDU
Id
58456
Imię
Franciszek
Nazwisko
Jundziłł
Zdjęcie
brak
Artykuł
brak
Nadawca
GP
Źródło
Ojczyzna, dziennik polityczny, literacki i naukowy 1865 nr 17
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)
Cytowanie naukowe