Nakoniec winienem skonstatować fakt uwagi godny, który wielkie czyni wrażenie na ludzie prostym w okolicach Kamionki i Miropola (na Wołyniu) nad Słuczem. Wiadomy jest fakt zamordowania księdza Siemaszki w Miropolu dnia 15. maja. Włościanie, rozpici przez czynowników, wskazali byli kozakom starca tego, jako buntownika. Wywleczono go z pomieszkania z krzyżem w ręku. Kozak najeżdża nań z piką, lecz kapłan podniósł krzyż w górę, a pika kozacka opadła. Na widok tego jeden z hajdamaków pomyka z siekierą ku starcowi, i zadaje mu cios w głowę. Siemaszko padł bez zmysłów, poczem go zagrzebano żywcem. Dziś włościanin ten stoi na świecie sam jeden. Cała rodzina mu wymarła, a on sam błąka się po okolicy, odmawiając godzinki po polsku.