W Miropolu zginął męczeńską śmiercią ks. Siemaszko, brat starszy osławionego apostaty, biskupa Siemaszka Był to starzec, do 80 lat licząoy. Gdy żadnym sposobem nie chciał przejść na szyzmę, Moskwa go porwała i wywiozła na Sybir. Tam starzec już przebył lat blisko 20. Co roku go pytano urzędownie, czy przejdzie na szyzmę, i że wtedy będzie nominowany biskupem. Świątobliwy kapłan zawsze odpowiadał iż nie. W końou pozwolono mu wrócić do kraju i kazano osiąść w Miropolu. Teraz tłuszcza kantonistów, kozaków i włościan pod przewodnictwem sprawnika i popa wywlekła starca i chciała go groźbami śmierci zmusić do przejścia na szyzmę. A gdy odparł stanowczo, że nigdy tego nie uczyni, wykopano dół i zwolna żywego przesypywano, chcąc wymódz na nim apostazję. Świątobliwy kapłan do ostatniego tchu wytrwał, odpowiadając zawsze, iż ani Polski, ani Rzymu się nie wyrzeknie. „Zhynuja, ale Polszczą bude," powtarzał katom swym ciągle. W kilka minut po całkowitem przysypaniu rzucili się włościanie przerażeni i odkopali męczennika, ale już nie przyszedł do życia.