syn Dominika i Dominiki z Narkiewiczów, ur. w Kunkułce w pow. lidzkim (gub. wileńskiej), w r. 1837, zginął rozstrzelany w Paryżu 27 maja 1872 r., rodzony brat wymienionych w „Pamiętnikach" Franciszka, Aleksandra i Tytusa, szwagier Sierakowskiego. Po ukończeniu nauk gimnazjalnych, wstąpi! na uniwersytet do Moskwy, lecz, wskutek, podniesionej kwestji włościańskiej, przechodzi na miernictwo, w tem przekonaniu, że na tem polu lepiej potrafi służyć krajowi. Po ukończeniu studjów mierniczych objął posadę w gub. kowieńskiej, lecz wkrótce później, po wybuchu powstania, gdy Sierakowski objął dowództwo nad siłą zbrojną w gub. kowieńskiej, Konstanty D. staje przy nim z garstką młodzieży (wśród której między innem i byli ze wzmiankowanych w pamiętnikach trzej synowie Stefana Gieysztora: Bolesław, Józef i Bronisław, dwaj Stengelmejerowie i inni). Zrazu walczy jako szeregowiec, później, po bitwie pod Birżami, pozostaje pod .dowództwem Laskowskiego, a wreszcie kieruje własnym oddziałkiem. Odważny, zawsze spokojny, nawet wówczas, gdy z placu boju pod gradem- kul unosi rannych lub broń po poległych, ciężko ranny zdaje dowództwo nad swym oddziałkiem Rutkowskiemu, uchodzi za granicę, wraca atoli kilkakrotnie dla ratowania resztek swojego oddziałku. Za granicą wynalazł zajęcie dla siebie i dla kilku Żmudzinów, którzy z ni.m przyjechali, w St.-Gallen, gdzie pracuje w fabryce wyrobów żelaznych, później, gdy byt towarzyszy był już zabezpieczony, — jedzie do Paryża i otrzymuje pracę w księgarni Wł. Mickiewicza. W czasie oblężenia Paryża, K. D. zaciągnął się do 6-go bataljonu gwardii narodowej i zyskał wielkie swej zwierzchności uznanie. Po zawarciu rozejmu K. D. podał się do dymisji, w wojnie cywilnej udziału nie brał i wrócił do swej pracy wi księgarni, 27 maja 1872 r., wskutek fałszywego doniesienia, że z domu, w którym znajdowała się księgarnia, padł strzał — stawiony przed trybunałem wojskowym, został rozstrzelany w ogrodzie Luksemburskim. Według charakterystyki, którą posiadamy, „był to człowiek prawy, nieustraszony, sumienny pracownik wszędzie, gdzie go nieubłagany los rzucał. Cichy, zamknięty w sobie, skory w niesieniu pomocy potrzebującym