Jakie to zabawne, że taki wielki wódz, generał i dyktator [Langiewicz] ma za adjutanta pannę i to Rosjankę, p. Pustowojtów. Podobna taka odważna, że pierwsza idzie w ogień - młoda jest, ale nie bardzo ładna, czarna i gruba, w żółtych butach, ale jej ślicznie w tym ubraniu - mamy jej fotografię.