Właściciel dworu w miejscowości Kiełczyna. Przez okres powstania było to miejsce gdzie leczono rannych, organizowano pomoc, przerzucano materiały.
''Zmieniwszy parę razy konie, zajechaliśmy do pp. Antoniów Jawornickich w Kiełczynie, z którymi Eminowicz zaprzyjaźnił się poprzednio w czasach swego pobytu w tych stronach.
Dom pp. Jawornickich był przykładem do jakiej biedy dochodziły pod koniec powstania zamożne rodziny obywatelskie. Na każdym kroku, z każdego kąta wyglądała tu ruina — tylko nie wiem, czy wszędzie było tyle ofiarności, tyle poświęcenia. Kiełczyna była ostoją rozbitków, szpitalem rannych i chorych, spiżarnią głodnych oddziałów, a cmentarz tamtejszy — miejscem spoczynku poległych lub zmarłych z ran wybitniejszych powstańców, sprowadzonych przez pp. Jawornickich i tu grzebanych. Niezwykle przyjazny w tych czasach stosunek z wsią ułatwiał pp. Jawornickim ich działalność — nie tylko nie obawiali się zdrady, co zresztą już się nie trafiało, lecz mieli wszelką pomoc od chłopów. Sołtysem był podoficer 4-go pułku piechoty b. wojska polskiego, starzec jeszcze czerstwy, który w chwilach krytycznych występował śmiało w charakterze urzędowym, z blachą na piersiach, i odwracał grożące niebezpieczeństwo. W Kiełczynie zastaliśmy prócz kilku innych rekonwalescentów, jednego z dawniejszych podkomendnych Eminowicza, Niemca Lengschmidta, wyleczonego świeżo z ran (...) We trzech ruszyliśmy do najbliższego oddziału Rembajły (...), obozującego u podnóża gór Ś-to-Krzyskich, w lasach Cisowskich. Przy rozstaniu, na pożegnanie otrzymaliśmy od pp. Jawornickich zapewnienie, że w razie niepowodzenia czeka nas w Kiełczynie dla żywych — przytułek, dla poległych cmentarz.''