Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Konrad Błaszczyński

/Bitwa pod Górami/ Jazda, która przyjęta ogniem rotowym piechoty moskiewskiej z zasadzki z domów i z za parkanów strzelającej, chwilowo zmieszała się straciwszy pułkownika i cofnęła, sformowawszy się następnie szybko za Górami, na plac wróciła i wparła znów do wsi Moskali, tak, że nie mieli nawet czasu ani dobić ani obedrzeć ranionych, i tylko zabrawszy swoich kilku ranionych i 10 za- bitych (jak się później okazało) chyłkiem wąwozami i lasami do Pińczowa wrócili.
Nasi zawieźli do najbliższej wsi podjętego z placu boju ciężko ranionego pułkownika (był przestrzelony na wylot, a nadto miał dwa głębokie cięcia w głowę i pchnięcie lancą w piersi), oraz 14 innych swych rannych i trzech poległych. W parę godzin, przybyło kilku lekarzy z okolicy, którzy wraz z lekarzem obozowym, wszystkich rannych natychmiast opatrzyli; bojąc się jednak zostawić wszystkich, żeby ich później Moskale nie dobili, powieść ich mieli w stronę Krakowa, żeby tam dojechawszy, bezpiecznie leczyć się mogli. Dowiedziawszy się, że w Jędrzejowie są Moskale, bojąc się żeby nie przyszli dobić pułkownika, którego wywieść nie było podobna, gdyż już był konającym, oddział cały poszedł w stronę Jędrzejowa żeby zwrócić na siebie uwagę Moskali i jeżeli można na drugą stronę szosy ich odciągnąć.
Pułkownik Bończa, pomimo starań lekarzy mianowicie lekarza obozowego, który go na chwilę nieodstępował, nazajutrz 19go b. m. w południe życie zakończył. Lubo dla jego bezpieczeństwa, starano się ślad miejsca gdzie się znajduje, przed ogółem utaić, i innego rannego, jako pułkownika wywieziono, jednak wiadomość o jego śmierci rozeszła się szybko po okolicy i boleścią wszystkich przejęła. Już nazajutrz rano w kościele parafialnym zebrało się 8 księży i znaczna liczba publiczności, i odprawili solenne żałobne nabożeństwo; wieczorem na eksportacyę przybyło 14 księży, kilkadziesiąt rozmaitych ekwipażów i blisko 500 różnych stanów ludzi, a wszyscy pogrążeni w smutku. Piechotą ze światłem w ręku, a bólem w sercu, z pieśniami żałobnemi na ustach prowadzili trumnę wieńcami i koronami okrytą przez przeszło półmilową drogę do smętarza, tam, gdy przyszło do grobu ją wpuścić, jęk boleści zagłuszał modlitwy księży, i wszyscy rzucili się na trumne pragnąc choć kwiatek na pamiątkę dostać. Żydzi z sąsiednich wsi i miasteczek, licznie pomimo szabasu przybyli, cechy z chorągwiami i światłem, bractwa różne konwojowi towarzyszyły. Włościanie licznie zebrani podtrzymywali na karawanie trumnę.
W tym bolesnym obchodzie, przyjemnie było widzieć zapał i chęci wszystkich stanów narodu, pragnących jeszcze ostatnią przysługą uczcić poświęcenie się zmarłego.
Donieść wam także muszę, iż starozakonni wzorowo się zachowują. Rabin w najbliższym miasteczku nakazał 4ro-tygodniową żałobę, zakazał muzyki na weselach i pozwolił pomimo szabasu, na pogrzeb się udać. Włościanie rannych zwozili i od- wozili, starannie i ostrożnie z nimi postępując i licznie na pogrzeb przybyli. O postępowaniu oświeceńszej klasy obywateli tak wiejskich właścicieli jak i z miasteczek okolicznych, w niesieniu pomocy, wspominać byłoby zbytecznem, gdyż każdy wie, że oni ponoszą głównie ciężar dzisiejszej wojny, i ponoszą chętnie z całem poświęceniem. Po tym bolesnym wypadku, lubo oddział cały niewiele ludzi stracił, jednak śmieré pułkownika wiele na niego oddziałała, również na całą okolice, która osobę Bogdana Bończy, serdecznie ukochała i wielkie nadzieje dla kraju w nim pokładała.
Źródło
Czas 27.6.1863
Nadawca
brak
Uwagi
brak
METRYCZKA REKORDU
Id
74797
Imię
Konrad
Nazwisko
Błaszczyński
Zdjęcie
brak
Artykuł
brak
Nadawca
brak
Źródło
Czas 27.6.1863
Link do tego rekordu
Link wewnętrzny GP (BBCode)
Cytowanie naukowe