Pseudonim "Iskra". Pochodził prawdopodobnie z Litwy. Był dobrze wykształcony, znał biegle francuski, grał na fortepianie, sprawiał bardzo dobre wrażenie w towarzystwie, szczególnie na płci pięknej. Dobrze zbudowany, wysoki blondyn z niebieskimi oczami, nosił wąsik i hiszpańską bródkę. Przed powstaniem służył w armii rosyjskiej w stopniu oficer sztabu generalnego.
Walkę powstańczą rozpoczął u boku Langiewicza. Ranny pod Pieskową Skałą
[3], jednak już w Goszczy dowodzi III kompanią Żuawów
[7]. Po wyleczeniu przeszedł do oddziału "Bończy", z którym działał do jego śmierci w czerwcu 1863. Następnie walczył w oddziale Gustawa Świerzawskiego skąd został wysłany aby przejąć dowodzenie nad oddziałem w lasach pod Jędrzejowem. Wcześniej odznaczał się brawurą i niepospolitą odwagą, teraz dowodzenie pozwoliło mu na pozbycie się hamulców. Często bywał pijany, szafował swoim stopniem, zrażał ludzi, wywyższał się. W jego oddziale panowała bardzo duża niesubordynacja, której młody dowódca nie potrafił opanować.
Nie stronił też od hulanek i zabaw. Jedna z nich, w Olesznie i Żeleźnicy zakończyła się doprowadzeniem do pożaru folwarku a dodatkowo został oskarżony, wraz z dwójką swoich oficerów, Bugowskiego i Groba o gwałt na córce rządcy. W efekcie zginęli ludzie i stracono wiele sprzętu i broni.
Niedługo potem, 13.września podjął nieostrożną i fatalną w skutkach bitwę w Małogoszczy, gdzie wpadł pułapkę zastawioną przez blisko 800-osobowy oddział Moskali, sam mając ok 350 osób piechoty i ok 60 kawalerii. Oddział rozproszył się a wielu zginęło. Niedługo potem Rząd Narodowy zdecydował o pojmaniu Sokołowskiego i odbyciu rozprawy. Sokołowski, stacjonując koło Koniecpola został pojmany i przewieziony do kwatery Chmielińskiego w Drochlinie. Przewodniczył kpt. Albin Tylman
[1], zaś z ramienia rządu stawał ówczesny komisarz płk Apolinary Kurowski. W procesie 29.9.1863 brał też prawdopodobnie udział Andrzej Deskur - o innych nie można powiedzieć nic pewnego. W efekcie procesu za liczne rabunki, gwałty, utratę znacznej liczby ludzi, koni, broni amunicji i innych rekwizytów został skazany na rozstrzelanie. Wyrok wykonano tego samego dnia na błoniu po płn stronie wsi, koło drogi. Tam ponoć został pochowany kilka metrów od drogi do Koniecpola, pod wierzbą. Jego grób był splądrowany przez guślarzy.
[8]Dowództwo oddziału przejął
Zaręba, który jednak zginął już następnego dnia pod Lelowem.