Aleksander Rogaliński
"Bawiący u mnie emigranci wyruszyli do powstania. Wymienić muszę pomiędzy niemi trzech: Aleksandra Rogalińskiego, Slaskiego i Ruszkowskiego, wszyscy ze szkoły wojskowej w Cuneo. Dwaj ostatni, zacni młodzieńcy, nieszczęśliwie wyszli, bo pierwszy zginął, drugi dostał się do niewoli. Rogalińskiemu się powiodło, bo on jeden z naczelników prowadzących oddziały do Płocka, napadnięty 2 mile przed miastem przez rotę moskiewską trzy razy liczniejszą, mając około stu ludzi, źle uzbrojonych, ale dzieci warszawskie, rzucił się na nieprzyjaciela i rozbił go. Uderzenie kolbą w głowę wysadziło mu jedno oko. Swoi unieśli dowódzcę do domu obywatelskiego, z kąd dostał się na powrót do Piątkowa. Dla kuracyi oka musiał się później udać do Berlina, z kąd wrócił do rodziny w Galicyi zamieszkałej."