Grudzińska
właścicielka zakładu gastronomicznego w Warszawie, skazana za udzielenie schronienia prześladowanemu i poszukiwanemu przez policję agentowi Rządu Narodowego, przybyła do Usola jedna z pierwszych. Używano jej do posług najcięższych, jak szorowanie podłóg, pranie worków od soli nad rzeką na mrozie i wietrze itd. Przeziębiwszy się, dostała zapalenia płuc, w następstwie którego rozwinęły się suchoty, zakończone śmiercią. Zony nasze dyżurowały przy niej w czasie choroby, a pogrzeb jej był pierwszym po naszem osiedleniu się w Usolu.