Cd.
Mimo wszystko zachęcam do poszukiwań, bowiem coraz grubszy kurz niepamięci pokrywa Polski Lwów. Odchodzi w zapomnienie Lwów Bojmów, Badenich, Dzieduszyckich, Romerów, Ruckerów, Zyblikiewiczów. Każda więc okazja do podkreślenia swej przynależności do Leopolis semper fidelis jest cenna dla pokoleń.
Jeśli chodzi o Ruckerów, to dla Lwowa pracowały trzy ich pokolenia, a więc: Zygmunt, Jan Jerzy i Zygmunt, jr.
Dwaj pierwsi działali w Radzie Miasta, przy czym dr Jan Jerzy Rucker był nawet wiceprezydentem Lwowa. Wszyscy trzej, także jako przemysłowcy, pracowali nad dobrym imieniem miasta. Zygmunt, mgr farm. w młodości kupił i prowadził Aptekę pod Srebrnym Orłem (Skarbkowska 7), a gdy dorobił się pieniędzy stał się właścicielem zrazu małej „fabryki konserw zupowych” (ul. Wybranowskiego 2), rozwiniętej już za czasów syna Jana Jerzego do dużych rozmiarów Fabryki Konserw, realizującej zamówienia państwowe. Tuż przed wybuchem wojny i w czasie okupacji sowieckiej, później ukraińskiej Lwowa prowadził ją wspólnie z synem Zygmuntem jr. Szczęśliwie uszedł przed nawałą hitlerowską i przez całą okupację ukrywał się w Krośnie, gdzie zmarł w 1945 r. tuż przed końcem wojny. Zygmuntowi jr. jeszcze w 1939 r. udało się przedostać do Rumunii i ocaleć.
Wszyscy trzej byli gorącymi zwolennikami asymilacji.
Cdn.